8 października 2014

XLVIII

Rafael położył nogi na podłodze i pochylił się w moją stronę z krzywym uśmiechem.
– Większość z ludzi umarło ze starości, jeden został powieszony za morderstwo, inny zginął próbując się bronić podczas napadu. To było kilka wieków temu.
– Rozumiem. 
– Nie wydaje mi się. Nie pozwoliłem na to, żeby któreś z nas ich zabiło, ponieważ oznaczałoby to, że mówią prawdę. – Przechylił głowę w bok i obserwował mnie z uwagą. – Może i plotka została rozpuszczona po świecie, ale to nam nie groziło. Ot, jeszcze jeden szaleniec chcący zwrócić na siebie uwagę, aby wyłudzić od nich pieniądze i mordować. Takich ludzi jak tamten jest pełno na świecie, więc inni nie uwierzyli, że mówił prawdę. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji, tamta wydawała się bułką z masłem, prawda? Są dwa wyjścia z twojego planu wyjawienia wszystkiego Emily, pierwsze jest takie, że przyswoi wszystko ze spokojem i zgodzi się nigdy już o tym nie rozmawiać, co jest niemożliwe, natomiast drugie jest takie, że rozpowie o nas każdemu, kogo spotka. Nie muszę chyba mówić, że do tego dopuścić nie zamierzam. Za dużo śmierci i tajemniczych zniknięć. 
– Emily zrozumie – odpowiedziałam, ale w moim głosie brakowało przekonania. Rafael przyglądał mi się z satysfakcją odbijającą na jego twarzy. Widząc to skrzywiłam się, zła, że znowu wygrał. Musiałam coś zrobić, żeby ten uśmiech zszedł mu z ust. – W porządku, nawet ja nie wierzę w cuda. Emily nie uwierzyłaby mi, nie po tym, co się stało. Zasługuje jednak na część prawdy, ponieważ chcąc albo nie chcąc, ona, chociaż nieświadomie, bierze udział w tej grze. Tak jak i ja zasługuję na to, żeby uczestniczyć w wojnie pomiędzy Romanem, a tobą i Danielem.
Miałam rację, triumf rozwiał się z jego oczu, kiedy powoli kręcił głową.
– Nawet na to nie licz. Nie ma mowy. – Otworzyłam usta, chcąc wytoczyć swoje najlepsze argumenty, ale widząc ostrzegawcze spojrzenie Rafaela szybko je zamknęłam. – Nie będziesz uczestniczyła w żadnej walce, już o tym rozmawialiśmy. Ty nie bierzesz żadnego udziału w tej „grze”, jak to powiedziałaś. Pojawiłaś się praktycznie pod sam koniec i pokazałaś nam, że nie ma więcej czasu na przygotowania, to wszystko. Już od dawna planowaliśmy zrzucić Romana ze stołka, na którym siedzi. Co do Emily, nie możesz się z nią spotkać.
– Dlaczego?!
– Ponieważ znając ciebie zignorujesz mój rozkaz i pokażesz jej swoje skrzydła, bo to jest najszybszy sposób pokazania jej, kim jesteś. Nie mogę ci na to pozwolić, przykro mi. – Widziałam, że mimo wszystko Rafaelowi nie było przykro. 
– Nie możesz zabronić mi spotykać się z moimi przyjaciółmi! – Złość kipiała we mnie, nie pozwalając siedzieć spokojnie. Zaczęłam kręcić się po pomieszczeniu jak złapane w pułapkę zwierze. – Nie pozwolę na to, rozumiesz?
– Ależ tu nie ma nic do mówienia. Decyzja już dawno temu zapadła, a jedyne co możesz zrobić to się zastosować.
– Nigdy!
– Trudno. – Rafael wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło, co w sumie nie mijało się z prawdą, ponieważ wiedział, że może mnie powstrzymać przed spotkaniem się z moją dawną grupą przyjaciół. – Równie dobrze możesz znaleźć sobie przyjaciół wśród aniołów – powiedział, podnosząc się z łóżka i podchodząc do mnie. W odpowiedzi mruknęłam ze złością. – Wysłałem już posłańca i jak wróci to lecimy na Romana. Życz nam szczęścia. – Zbliżył się jeszcze bardziej, tak, że dzieliły nas tylko centymetry, po czym pochylił się lekko. – Przyjdę po ciebie jutro, najwyżej pojutrze – szepnął mi do ucha, po czym zniknął. Wciąż oszołomiona stałam sparaliżowana z otwartymi ustami, jednak szok szybko ustąpił przerażeniu, które poczułam słysząc trzask drzwi i zgrzyt klucza wkładanego do zamka. Z krzykiem rzuciłam się w stronę zamkniętego przejścia.
– Wypuść mnie!
– Mówiłem, że nie pozwolę ci wyjść z pokoju, dopóki nie zakończę sprawy z Romanem. – Rafael oddalał się. – Dwa dni, Gin, to nie koniec świata!
Czułam, jak furia opanowała moje ciało i myśli, straciłam kontrolę nad sobą. Z oddali słyszałam przeraźliwy dźwięk pełen dzikiego gniewu oraz frustracji, widziałam swoje blade ręce uderzające w drzwi. Jakiś czas później jasne drewno pokryte było śladami krwi, które zostawiały moje palce. Spojrzałam w dół i zauważyłam, że po paznokciach pozostały mi tylko resztki. Czerwona ciecz płynęła wolno w dół docierając do łokci i zbierając się w krople spadające na moje stopy. Uświadomiłam sobie, że źle się zabrałam za ucieczkę. Wszystkie uczucia wyciekały ze mnie tak samo jak posoka, zostawiając mnie pustą i opanowaną. Pomysł zaczął formować się w mojej głowie, nie dopuszczając zwątpienia.
Poruszając się jak robot dotarłam do toalety, gdzie podeszłam do umywalki i skacząc z bólu przemyłam rany, po czym ze łzami płynącymi po policzkach znalazłam apteczkę, z której wyjęłam bandaże, plastry i maść na skaleczenia. Później otworzyłam swój plecak, z którego wciągnęłam nóż i wróciłam do drzwi. 
Kilka prób, gróźb i cięć wystarczyło, żeby to, co zamknięte stanęło otworem. Na ramiona zarzuciłam cały swój dobytek i cicho wyszłam z bazy Rafaela. Tam wybrałam kierunek i zaczęłam iść. Pamiętałam, w którą stronę musiałam iść, aby dojść do drugiego wejścia kryjówki Rafaela.
Przebijając się przez gęste krzaki zobaczyłam coś białego. Z głośno bijącym sercem znieruchomiałam i zaczęłam nasłuchiwać, po czym prawie przeklęłam te cholerne anioły i ich umiejętność bezszelestnego poruszania się. Nie robiłabym tego, gdybym i ja tak potrafiła, jednak ciągłe docinki Marcusa głośno temu przeczyły. Zrobiłam jedyną rzecz, dzięki której mogłam wydostać się z plątaniny szeleszczących gałęzi, czyli wspięłam się na drzewo. Siedząc na jednej z gałęzi pogratulowałam sobie zwinności. 
Niedaleko przechodził jakiś chłopak z białymi jak śnieg skrzydłami, które odbijały światło księżyca. Przekręciłam głowę w bok i pożałowałam, że nie miałam ze sobą pędzla i czerwonej farby. Mogłabym namalować na jego pierzastych kończynach tarczę. Uśmiechnęłam się szeroko, wyobrażając sobie, jak ucieka przed innymi. Anioł nie należał do najwyższych, mógł mieć najwyżej metr siedemdziesiąt. Miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Opalona skóra ładnie kontrastowała z piórami oraz koszulą w tym samym kolorze. Spodnie były eleganckie, ciemno granatowe, a na nogach miał skórzane buty. Nie wyglądał, jakby szykował się do małej wojny pomiędzy Romanem, a resztą aniołów. Wręcz przeciwnie, szedł wolno, omijając suche gałęzie i liście, skradając się w stronę, gdzie powinno być główne wejście do bazy Rafaela. Zmarszczyłam brwi, obserwując oddalającego się chłopaka. 
Czy było to możliwe, że Daniel nie kontrolował wszystkich Jasnych? Odpowiedź powoli uformowała się w mojej głowie.
– Oczywiście, że możliwe – mruknęłam cicho. 
Przez chwilę zastanawiałam się, czy iść za nim, czy może uciekać, jednak jak zwykle moja ciekawość przezwyciężyła strach i chwilę później skradałam się za chłopakiem. Ku mojemu zdziwieniu po drodze nie wchodziłam na żadne suche gałęzie ani liście. Poruszałam się cicho i szybko, niczym lampart za swoją ofiarą.
Nagle usłyszałam cichy trzask i szelest materiału, a później błysk metalu. Metalu? Wyjrzałam zza drzewa i spojrzałam na anioła, zastanawiając się, co on kombinuje. Kolejny błysk. Pistolet.
Po co mu pistolet? To proste, chciał kogoś zastrzelić. Kogo? Nie miałam zielonego pojęcia. Ale chciałam się dowiedzieć, więc podeszłam jeszcze bliżej. Chłopak był zajęty sprawdzaniem broni, dlatego nie słyszał, że stałam tuż za nim opierając się o szorstką korę.
Brunet opuścił ręce i skierował swój wzrok na przód, zrobiłam to samo i zobaczyłam ładny, żółty domek, promieniujący ciepłem i wygodą. Był tam kolorowy ogródek, zabawki porozrzucane po starannie ściętej trawie. Na podjeździe stał samochód Rafaela. Czy to była ta druga baza? Gdyby nie auto, nie zorientowałabym się. 
Bardziej usłyszałam, niż zobaczyłam, że drzwi się otwierają. Wychyliłam się ze swojego miejsca po to, żeby zauważyć spięcie w ramionach anioła, którego ręce powoli zaczęły się podnosić, jego palec wskazujący wsunął się na spust, gotów, aby postrzelić osobę, która wyszła na zewnątrz. A tą osobą był nie kto inny, niż Rafael.
Wiedziałam już, że brunet nie należał do tych „dobrych”. Musiałam go jakoś unieszkodliwić, zanim kogoś skrzywdzi. Nie mogłam pozwolić, aby zamordował Rafaela, nie, kiedy ma rozprawić się z Romanem. Czułam, jak adrenalina uderzyła we mnie, rozpalając zimne kończyny, kiedy sięgnęłam do kieszeni po scyzoryk. Z szybkością kobry nacisnęłam przycisk uwalniający ostrze i zaatakowałam.
W mgnieniu oka nóż znalazł się na gardle chłopaka, lekko nacinając skórę.
- Pistolet w dół, albo zrobię ci nową dziurę do oddychania – warknęłam prosto do jego ucha. Zauważyłam, jak się zawahał, więc przycisnęłam ostrze jeszcze mocniej. Wokół nas uniósł się cierpki zapach krwi, który nie namówił chłopaka do opuszczenia broni. – Zrób to, a przysięgam, że przez najbliższe lata nie zaznasz spokoju – polizałam go w szyję, uświadamiając mu, że nie należę do Jasnych. – Założę się, że Daniel, Sabidim i Marcus już nie mogą się doczekać aż wpadniesz w ich ręce. Szczególnie Sabidim, on w sprawie tortur może się wykazać prawdziwym okrucieństwem. – Dmuchnęłam w polizane miejsce, a on się wzdrygnął. Wiedziałam już, że jest mój. Jego dłoń zaczęła powoli opuszczać się w dół.
- Daj mi to – rozkazałam, wyrywając mu broń z dłoni. Zabezpieczyłam ją i wsadziłam za pasek spodni. – Rafael! – krzyknęłam, zwracając na siebie jego uwagę. Zjawił się nagle przed nami, lustrując mojego towarzysza wzrokiem.
- Może mi powiesz Gin, co zamierzasz zrobić z tym scyzorykiem i Quinnem?
- Chciał ciebie postrzelić – wytłumaczyłam spokojnie. Rafael spojrzał nad jego ramieniem, prosto w moje oczy.
- I myślisz, że pistolet jest w stanie mnie zabić?
- Oczywiście, że tak. Wszystko umiera, kiedy dostaje kulkę w głowę, czy nie mam racji?
- Nie wiem, nie sprawdzałem – wzruszył ramionami. – Puść go. – Widząc mój opór powiedział: - Przede mną nie ucieknie.
Powoli zdjęłam nóż z gardła chłopaka i nie spuszczając wzroku z Rafaela cofnęłam się. Anioł z białymi skrzydłami nie był już zagrożeniem. Stał, promieniując strachem.
- Hej, ty! – Rafael spojrzał na mnie z uniesioną brwią – nie ty, Quinn. 
Chłopak powoli się odwrócił w moją stronę, pot błyszczał na jego bladej twarzy.
- Co do tego co powiedziałam… Kłamałam. Gdybyś strzelił to zabiłabym cię szybko – uśmiechnęłam się szeroko, a chłopak wyglądał, jakby połknął gwoździa. Mogłam jeszcze zobaczyć, jak Rafael uśmiechnął się półgębkiem, po czym odwrócił w stronę domu.
- Chodź Quinn – rozkazał zimno i ruszył. Za nim powlekł się zrezygnowany brunet. – I ty też Gin!
Cholera! Żółty domek już nie wyglądał tak ciepło i zachęcająco.





Koniec już blisko!
No dobra, pewnie się zastanawiacie gdzie mnie wywiało, prawda?
Wywiało mnie w stronę koledżu. A w lato? 
No cóż... wakacje :)
Ale mówiąc o szkole - nie ogarniam przedmiotów, które sobie wybrałam.
No i mam terminy (na przykład na jutro)
Tsaa... :D
Ale rozdział jest. Marny, ale jest :)
Jednak opinię pozostawiam wam
I jak?

28 komentarzy:

  1. No i gdzie ten Rafael i Gin??
    Mieli być razem! Ja tak chcę!
    Szkoda, że koniec już blisko, bo przywiązałam się do tego bloga. Nawet nie wiesz, jakiego szału dostałam, gdy zobaczyłam, że pojawił się nowy rozdział...
    To była normalnie dzicz ^.^
    Ciekawe co się wydarzy w tym żółtym domku...
    Nie wiedziałam, że Gin może być taka przerażająca.. O.o
    Czekam nn i życzę weny.. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejejjejejejejjejej Miałam się już kłaść kiedy zobaczyłam nowy rozdział patrzę i co widzę ANIOŁY NIE GRYZĄ :D Taki zaciesz na twarzy miałam jak czytałam, że masakra ^^

    Huh współczuję tych przedmiotów ja dopiero technikum a już są przekichane przedmioty to co dopiero tam O_o

    Rozdział cudowny (jak zaaawsze :D) Wystraszyłaś tym brakiem aktywności ;( Ale super że już jesteś ^^
    A więc nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... I żółtego domku <#

    Pozdrawiam C. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na reiście !!!!! Hura!!!! <3
    Cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. wierz czy nie ale wczoraj ok 17 myslalam o twoim opowiadaniu a tu bec dzisiaj patrze a rozdzial jest i to jaki hah nie moge sie juz doczekac nexta
    zycze mnostwo weny
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny - jak zwykle zresztą :-)
    Naprawdę się cieszę, że po długiej nieobecności do nas wróciłaś.
    A propos rozdziału. chyba już się stęskniłam za Gin i jej zachowaniem. Scena z zamknięciem w pokoju była naprawdę świetna ;-)
    Nie będę się rozwodzić na temat wspaniałości, oryginalności itp, bo to na pewno już wiesz. Wspomnę tylko, że jak dla mnie rozdział trochę krótki...
    A tak poza tym to.... Gdzie jest to wspominane "COŚ" pomiędzy Gin i Rafaelem? Jeżeli to miało być pomiędzy nimi... A miało...! Chyba...
    Jeszcze raz wspomnę: Świetny rozdział!
    Weny!
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze nie mogę doczekać się następnego! Uwielbiam twoje opowiadanie! Jest cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy11:43

    Witam,
    droga autorko ja właśnie miałam napisać do ciebie, co się dzieje bo tak długo rozdziału nie ma nowego... ale mnie uprzedziłaś z tym wstawiając... cóż jeszcze nie przeczytałam, niestety całe życie ostatnio wywróciło mi się do góry nogami i nie mam czasu kiedy przeczytać, ale już zaznaczyłam, że jest nowy rozdział i w pierwszym możliwym czasie to zrobię
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, fajnie, że dodałaś. Dobrze, że Gin uratowała Rafael'a. Tylko coś czuję, że za to że wymksnęła się z zamknięcia jej się oberwie. Z niecierpliwością czekam na następną część.
    Trzymaj się ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy20:47

    Kiedy następny rozdział? :D
    mam nadzieję, że już niedługo? :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na następny rozdział. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy00:37

    Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy15:30

    Nie mogę się doczekać, kiedy następny rozdział, bo nie wytrzymam tego czekania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo *.* Kiedy nowy rozdział? Zapraszam do mnie http://incompatible-with-death.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. hej przeczytałam twojego bloga w ciagu nie całego dnia bo aż tak mnie wciągnął:) naprawdę jest genialny mega pomysł na taka historie <3 widzę niestety chyba że twój blog zmierza ku końcowi niestety:( a tak w ogóle kiedy nowy rozdział? nie moge sie doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy17:25

    E, dziewczyna! Nie powtarzaj tego samego co przed tym rozdziałem! Znowu mamy tyle czekać?! Błagam... Rozumiem, że szkoła itd. ale pamiętaj o swoich wymagających fanach, którzy niecierpliwie czekają na kolejne rozdziały. :c

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne jak zawsze :)
    zapraszam na swojego bloga: igraniezesmiercia.blogspt.in

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy20:51

    Witam,
    świetne, no i nic nie dało zamknięcie Gin, to było genialne czyli w ich szeregach mogą być wrogowie?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo mi się podoba:)
    zapraszam również do siebie
    http://onesmallbreath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne ! Świetne !
    Zapraszam .
    http://piesnaniolow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,zostałaś nominowana do LBA!! Wszystkie informacje znajdziesz tutaj : http://breathofthegods.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam przyjemność nominować twojego bloga do LBA ( Liebster Blog Award ). Szczegóły znajdziesz na http://luna-moon-wings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetnie! Czekam na następny i przyznam się, że niepokoję się, że tak dawno nie pisałaś. Powinnaś za to dostać porządnego kopa w du... szę.
    A tak, żeby nie obyło się bez chamskiej reklamy powiem Ci, że kiedyś czytałaś mojego bloga, dawno, dawno, na innym koncie, więc pomyślałam, że może się zainteresujesz blackperlage.blogspot.com
    Zapraszam, i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy14:56

    kiedy dodasz następny rozdział??????? nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  24. Czy będą następne rozdziały???

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy15:22

    http://wamila-fivelements.blogspot.com/2015/02/krotki-poczatek.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy13:30

    Witam,
    droga autorko co się dzieje, zdaje sobie sprawę, że są ważniejsze sprawy, no ale może jakaś informacja...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękny blog!!! ;)
    Bardzo mnie zaciekawiłaś! ;)
    Zapraszam do siebie :www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń