23 lutego 2013

XVII


Nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam. Obudziły mnie dziwne odgłosy. Otworzyłam leniwie oczy słysząc przyjemny huk wodospadu i coś jeszcze. Zmarszczyłam brwi. Usłyszałam coś, co bardzo przypominało głębokie westchnienie. Podniosłam się trochę z niewygodnej pozycji, nie czułam nóg, które wciąż skrzyżowane leżały bezwładnie nie reagując na to, że próbuję zmienić ich pozycję.
W końcu spojrzałam w dół, gdzie zobaczyłam Szkarłatnego, w tej chwili pozbywającego się skórzanej tuniki oczywiście koloru wściekłej czerwieni. Skrzywiłam się, po czym uśmiechnęłam złośliwie i gwizdnęłam głośno, próbując zwrócić uwagę anioła na siebie i odwieść go od dalszego zdejmowania ciuchów. Co prawda, był przystojny, a nawet bardzo; około metra dziewięćdziesięciu wzrostu, gęste kasztanowe włosy, trochę przydługie i opadające na oczy były zmierzwione, jakby wiatr je niedawno rozwiał. Twarz też miał niczego sobie. Skóra jasna, z lekką opalenizną, nieposiadająca żadnej skazy. Wysokie kości policzkowe, prosty nos i wąskie usta dodawały uroku całości. Tylko jego oczy, przerażające swoją bezdenną czernią oraz ostre rysy twarzy, teraz z wyrazem głębokiego zamyślenia nieco psuły efekt. Oraz czarne skrzydła.
Z przyjemnością obserwowałam zdziwienie na jego twarzy, co zmieniło się w szok, z którego jednak wyjątkowo szybko się otrząsnął i nim się zorientowałam, już rzucał w moją stronę swój dziwny sztylet, który miał zapewne za zadanie zagłębić się w mojej szyi, gdyby nie to, że w mgnieniu oka pojawiłam się metr od tamtego miejsca. Szkarłatny zdążył już się zorientować, kto zdołał go podejść to się wściekł.
-Co ty tu robisz?!- Krzyknął, aż zatrzęsły się stalaktyty. Zaczęłam się rozciągać, niczym kot po pobudce.
- Nie widzisz?- Zapytałam rozbawiona jego zachowaniem. Chłopak gotował się ze złości i już chciałam mu powiedzieć, aby się uspokoił, gdy zdałam sobie sprawę, że to podziała na niego jak płachta na byka.
Po chwili anioł ciemności jednak się uspokoił na tyle, żeby móc ze mną rozmawiać. Jednak widziałam w jego oczach, że jeden niewłaściwy krok i po mnie. Jego oczy, mimo że są czarne jak noc, świeciły się nieco rozpraszając mnie. Ale starałam się nie pokazywać tego po sobie.
- Co tu robisz?- Zapytał już spokojnie rozglądając się uważnie po jaskini. Jego wzrok zatrzymał się na niewielkim jeziorku, do którego wpadał wodospad i powili szedł w górę, aż doszedł do podziemnej rzeczki, po czym przeszedł na mnie, nieufnie obserwując każdy mój ruch, nawet najmniejszy.
-Spałam- póki ktoś mnie nie obudził, ale tego już nie dodawałam.
Wstałam z zamiarem zlecenia w dół, ale Sabidim mnie uprzedził wzbijając się w górę i lądując tuż obok mnie. Nie cofnęłam się, chociaż instynkt kazał uciekać, gdzie pieprz rośnie, a nawet dalej.
- Chodzi mi o to, jak dostałaś się do mojej prywatnej jaskini kąpielowej.
- Nie dało się zauważyć, do czego służy, nie biorąc pod uwagę tego, że zdejmowałeś ciuchy- chciałam spiorunować go wzrokiem, ale niestety był bardzo wysoki i się po prostu nie dało.
-W jaki sposób się tu dostałaś- znowu zapytał, oczekując odpowiedzi.
-Czy ty zawsze powtarzasz wszystko dwa razy?- Zirytowana przeszłam się po niewielkiej półce, na której staliśmy- Znalazłam to miejsce idąc przez las.
- I widząc pierwszą lepszą jaskinię weszłaś do niej i sobie ją przywłaszczyłaś?- pokręcił głową,  gdy spojrzałam na niego uśmiechając się. Trochę się rozluźnił i odwzajemnił uśmiech, podczas gdy ja stale zbliżałam się do sztyletu. Chciałam go zobaczyć, potrzymać. Bardzo mnie zaciekawił. I nie chodziło tu o sam sztylet. Byłam bardzo ciekawa, z czego zostało zrobione ostrze. Przecież nie codziennie spotyka się dziwny błękitnawy metal z równie dziwnym napisem.
Sztylet wbity został w ścianę. Cholera, Sabidim mógł mnie zabić, pomyślałam. Wyjęłam do połowy zagłębiony w litej skale ostrze, i przypatrywałam się z ciekawością. Był bardzo lekki, jak piórko i dobrze wywarzony w dłoni. To, co wcześniej wzięłam za materiał, w rzeczywistości było czerwoną skórą, przyjemnie szorstką w mojej dłoni. Litery, które zostały wygrawerowane na ostrzu zabłysły na krótko własnym światłem, które rozeszło się po błękitnej stali i znikło.
Spojrzałam na Sabidima, który wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem.
-Co?
Minęła chwila, zanim odpowiedział.
- Co zrobiłaś ze sztyletem? Nigdy jeszcze nie pozwalał się dotknąć przez żadnego anioła ciemności.
- Przecież ty nim jesteś. Z tego, co widzę- dodałam szybko.
- Owszem, ponieważ nie zabijam niewinnych osób, podczas gdy inni pławią się w mordowaniu.
-Pławią się?- Zapytałam rozbawiona.
- Tak. Jak ty to zrobiłaś, że ostrze cię zaakceptowało?
Przez chwilę intensywnie rozmyślałam znów nerwowo chodząc po półce, a w ręce dalej ściskając sztylet.
- Może dlatego, że jeszcze nigdy nie zabiłam żadnego człowieka- pomyślałam głośno, wciąż będąc gdzieś indziej. Poczułam, jakby powietrze nagle przesiąkało energią. Przystałam i spojrzałam w stronę Sabidima. Cholera. Powiedziałam to głośno. Naprawdę muszę popracować nad tym, co mówię. Albo myślę.
Jego włosy lekko uniosły się w górę, jakby były naelektryzowane. Przez długą chwilę się nie odzywał, a… jego moc wirowała wokół nas. To było dziwne uczucie, które wywoływało ciepło, a jednocześnie poczucie zagrożenia, aż dostałam dreszczy.
-Chcesz powiedzieć, że ciągu całego swojego istnienia nie skrzywdziłaś żadnego człowieka?
Pomyślałam nad tym, co właśnie powiedział.
- Skrzywdzić, skrzywdziłam, ale nigdy nie zabiłam niczego innego, poza zwierzętami- a poza tym nie miałam zbyt wiele czasu na krzywdzenie ludzi, dodałam już w myślach. Ale Szkarłatny nie musiał tego wiedzieć.
- Dlaczego?
Oczywiście musiał zadać to pytanie, pomyślałam zła sama na siebie.
- Bo nie miałam na to okazji.
- Nie miałaś okazji?- Zapytał na pół poważnie, energia powoli rozwiewała się zmniejszając napięcie panujące na półce skalnej.
- No wiesz, uciekałam- przypomniałam żartobliwie. Chłopak zmarszczył brwi myśląc.
- Ale jak to możliwe? Przecież nie mogłaś uciec tuż po przemianie, mój brat zwraca na to szczególną uwagę. Musiałabyś być, co-najmniej dwadzieścia, trzydzieści lat po przemianie. A do tego czasu miałaś dość dużo czasu na inne rzeczy- minęła chwila zanim słowa do mnie dotarły. Poczułam strach, który ogarnął wszystkie moje kończyny, sprawiając, że stanęłam w całkowitym bezruchu.
- Romano? Chcesz powiedzieć, że Romano jest twoim bratem?- Zapytałam, a przerażenie również złapało moje struny głosowe, który drżał zdradzając mnie.
*
Nie mogłam w to uwierzyć! A co, jeśli teraz mnie do niego zaprowadzi? Nie mogłam na to pozwolić, nigdy. Myślałam gorączkowo ściskając w dłoni sztylet, którego jeszcze nie zwróciłam. Sabidim otrząsnął się z zadumy i w tej chwili bacznie mi się przyglądał, aż w końcu zrezygnowany westchnął ciężko.
- Tak, Romano jest moim bratem- potwierdził.
-Ale… Jak to możliwe? Nawet nie jesteście do siebie podobni!- Krzyknęłam, a mój głos brzmiał nieco histerycznie. Szkarłatny wzruszył tylko ramionami.
-To przed nim uciekasz, prawda?- Bardziej stwierdził niż zapytał. Nie ruszałam się. Nie mogłam.  W jego oczach zabłysły złośliwe ogniki.
- A więc uciekasz przed moim braciszkiem…- sposób, w jaki to powiedział zaniepokoił mnie jeszcze bardziej.
-Tak.
- W takim razie jesteś mile widziana na mojej wyspie. Nie martw się, ani Romano, ani jego pachołki się o tym nie dowiedzą – odpowiedział uśmiechając się szeroko.



Oto rozdział XVII! 
Przed chwilką dostałam e-maila z poprawionymi rozdziałami. :)
Przepraszam za opóźnienie, jutro pojawi się XVIII 
Pozdrawiam wszystkich oraz zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii. :D

12 komentarzy:

  1. Pierwsza? Aaaa! To tu podział się drugi brat! Mieli spoko matke xD Romano i Sabidim, jeny, musieli mieć w szkole przerąbane. Ależ mnie zaciekawiłaś tym że Gin jet jakaś wyjątkowa. Im so exited! Z niecierrrpliwością czekam jutra!!! :D
    Pozdrowionka - Kraken c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jakoś tak się to wzięło. Z resztą, pasuje to, że Romano jest bratem Sabidima. Nie wiem, czy oni chodzili do szkoły. ;)
      Też pozdrawiam. :D

      Usuń
  2. Anonimowy17:32

    Huhuhu super rozdział <3
    nie spodziewałam sie takiego rozwoju akcji i bardzo mi sie podoba :D
    Gin i Sabidim mogliby byc razem :D
    Juz nie moge sie doczekac jutra *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tego nie wiem.. Wciąż się nad tym zastanawiam, krótko mówiąc, jak wyjdzie tak wyjdzie :)

      Usuń
  3. Boże! On ją prawie zabil ;o
    Skoro ten sztylet go akceptuje czyli Sabidim jest dobry!
    Łuhuu! ;)
    Może się polubia z Gin ;)
    Świetny rozdział! ;*

    Pozdrawiam, Kaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już drugi raz. :D
      Nie od razu dobry, przecież jest Aniołem Ciemności, ale po prostu nie zabija niewinnych osób. :D
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Jak mam oddać na ciebie głos w tej top liście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Jak ogarnę, to powiem. Chyba po prostu się klika na to. :)

      Usuń
  5. Świetne!! Spędziłam około 1,5 godziny nad orzeczytaniem wszystkiego!
    Obserwuemy? http://mikilove47582.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy20:24

    ŚWIETNIE ci wyszedł ten rozdział :) Genialnieee !!!!

    Czekam na następny :P

    http://thelastofthetears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest genialny ;D Czyli anioł z wyspy to brat Romano, ale się porobiło. Może Gin znajdzie sprzymierzeńca ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy17:21

    No ładnie ;) Są braćmi. Tego się nie spodziewałam. Powinnam zrobić jakąś małą przerwę, ale opowiadanie i chęć poznania dalszych losów Gin zwycięża ;)

    OdpowiedzUsuń