24 marca 2013

XXII




Byłam niemalże pewna, że moja twarz stała się jeszcze bardziej blada, niż była w rzeczywistości. Cholera. Rafael? Stróżem?
- Zawsze wiedziałam, że jest coś z nim nie w porządku- mruknęłam, po czym nieco zaniepokojona spojrzałam na wciąż stojące niedaleko anioły. Sabidimowi drgały ramiona, a jego twarz była dziwnie napięta. Wyraźnie było widać, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Natomiast Rafael jak zwykle nie okazywał żadnych uczuć, no, może poza uniesioną brwią. Z resztą, to już się nawet nie liczy, ponieważ on ciągle to robi, ilekroć coś powiem.
- Kim jest ten Daniel?- zapytałam, przypominając sobie, że Rafael nie był tylko jednym Stróżem.
- Daniel to anioł- padła tajemnicza odpowiedź. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się, kim on jest. Najwyraźniej nie będzie mi dane go spotkać, chociaż, może i dobrze.  Nie chciałam się przecież wkopać jeszcze bardziej. Mój dół jest już wystarczająco głęboki. Spojrzałam na osoby stojące nade mną. Naprawdę nieprzyjemne uczucie.
- Kiedy będę mogła wstać? Albo przynajmniej usiąść?- zapytałam, chcąc się podnieść. Sabidim, widząc, jak się z tym męczę pochylił się nade mną z szerokim uśmieszkiem.
- Nie wiem,- odpowiedział, jeszcze bardziej mnie denerwując. Wściekła zaczęłam się podnosić, ale zanim zdążyłam to zrobić zostałam dość mocno popchnięta w tył.
- Chcesz stracić skrzydła?- syknął mi Rafael w ucho mocno zaciskając na moim ramieniu swoją dłoń- Masz się słuchać Herberta, inaczej po nich. Może jeszcze się nie przyzwyczaiłaś, ale na twoim miejscu nie ruszałbym się nawet o milimetr w obawie, że je stracę- chciałam powiedzieć, że mi nie zależy, ale musiałabym wtedy skłamać, a tego nie potrafię, więc nie mówiłam nic- Czy wiesz, jaka to jest hańba dla anioła, któremu odetnie się skrzydła? One nie odrastają, a rany nigdy się nie goją przypominając w ten sposób, co się straciło. Czy też chcesz tego dla siebie?
Potrząsnęłam głową nie potrafiąc wykrztusić żadnego słowa. Ból roznosił się po moim ramieniu i krzywiąc się spojrzałam na dłoń zaciskającą się na nim, a później na właścicielu owej dłoni, który jeszcze chwilę trzymał mnie, a później jego uścisk zelżał, a dłoń opadła. Wyprostował się i piorunując mnie wzrokiem powiedział
- Za niedługo przyślę Marcusa, on będzie cię pilnował- powiedział, po czym odwrócił się i odszedł.
Spojrzałam pytająco na Sabidima, który tylko pokręcił głową odpływając gdzieś.
- Sabidim?- zapytałam przywracając go po chwili do jaskini. Nie czekając, aż coś odpowie kontynuowałam.
- A więc pilnujesz tamtej jaskini z przepowiednią, tak?- chłopak skinął głową.
-  Ale skąd się wziął tam ten metal?
Widziałam, że twarz stojącego nade mną anioła tężeje, a oczy stają się puste. Wyglądało to trochę dziwnie, biorąc pod uwagę, że jego tęczówki są czarne. Patrzył na mnie, jakbym była nic nie znaczącą rzeczą, co mnie trochę przerażało.
- Podobno wieki, a może i nawet tysiące lat temu był anioł, o którym mówiło się, że jest Wyrocznią. Przepowiedziała ona upadek naszej rasy. Anioły zebrały się podczas, gdy Wyrocznia malowała w jaskini. To są właśnie tamte rysunki, które widziałaś . Jaskinia  była pełna właśnie tego srebra, bardzo rzadkiego i cennego, szczególnie dla naszych ras. Gdy przepowiednia została napisana i liniami połączona z metalem, który podobno wypełnił słowa, uznano to za cud. Ale to jest tylko legenda, być może wymyślona przez kogoś, aby urozmaicić przepowiednię.
Poczułam się dziwnie, trochę zmieszana i zmęczona próbowałam uporządkować wszystko w głowie, na daremno, ponieważ mój mózg odmówił dalszej współpracy. Westchnęłam, po czym spojrzałam na Sabidima. Chyba zauważył, że nie mam już sił słuchać dalej, więc powiedział, że musi gdzieś iść i wyszedł. Wreszcie zostałam sama. Ciemność już owijała wokół mnie swoje ramiona oferując zapomnienie i odpoczynek, kiedy do jaskini znowu ktoś wszedł. Okazało się, że to był Marcus, którego spiorunowałam wzrokiem.
- Już prawie spałam- oznajmiłam, a w myślach powiedziałam sobie, że jeszcze popamięta tego.
- Trudno- odpowiedział uśmiechając się szeroko, słysząc moje warknięcie. Naprawdę nie byłam w nastroju rozmawiać z tym aniołem. Po chwili jednak się uśmiechnęłam.
- Co zrobiłeś, gdy zobaczyłeś, że mnie nie ma w pokoju, kiedy przyszedłeś?- zapytałam, a jego uśmiech zrzedł nieco, tak jakby siłą go utrzymywał na twarzy.
- Miałem przechlapane- roześmiałam się.
- Wyobrażam sobie- powiedziałam.
 - Nie, właśnie, że nie- droczył się z delikatnym uśmiechem, aczkolwiek wesołym łapiąc się za biodra- Wyobraź sobie, jak Rafael był na mnie wściekły- błysnął zębami- Miałem jednak szczęście, bo kazał mi ciebie szukać.
- Szukać?- zmarszczyłam brwi- Dlaczego?
- Bo ja wiedziałem, gdzie się kierujesz- uniósł brwi- Ale najwyraźniej się trochę przeliczyłem.
- Chyba tak- uśmiechnęłam się szeroko- Kierowałeś się na wschód, prawda?
Marcus potwierdził kiwając głową.
- Nie sądziłem, że pójdziesz na wyspę Sabidima używając do tego ludzkich środków transportu- zauważył. Wzruszyłam tylko ramionami uśmiechając się szeroko.
- Nie wiedziałam, że to jest jego wyspa- skrzywiłam się- Gdybym wiedziała to by mnie tu nie było.
Blondyn się roześmiał głośno opierając bokiem o stół na którym leżałam.
- Tak, ty gdybyś mogła to już siedziałabyś gdzieś, gdzie nie ma aniołów.
- Gdybym mogła?- zapytałam na pół rozbawiona a na pół zaniepokojona. Marcus spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami, w których czaiło się rozbawienie.
- Tak, a coś ty myślała? Że wejdziesz w prawie sam środek walki i odejdziesz? Musisz wybrać, u którego boku chcesz walczyć, Rafaela czy Romano.
- W takim razie wybieram opcję uciekać, gdzie pieprz rośnie- powiedziałam krzywiąc się. Anioł słysząc to pokręcił głową i położył rękę na swoich krótkich włosach.
- Nie ma nawet takiej opcji. Musisz wybrać stronę, Gin. Albo nam pomożesz, albo…- zawiesił głos i zacisnął dłonie, które wisiały teraz swobodnie po jego bokach. Ubrany był w czarne jeansy i koszulę. Dziwne, że dopiero teraz zauważyłam, w co się ubrał. Z resztą wydało mi się to tak strasznie śmieszne, że musiałam powstrzymywać się od śmiechu.
- Albo co?- zapytałam, gdy się już trochę uspokoiłam. Marcus spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
- Albo będziemy musieli cię zabić, bo wiesz za dużo- powiedział łagodnie. Uniosłam brew i prychnęłam zirytowana.
- To najpierw mówisz, że mam wybrać stronę, a później mówisz, że wybierając stronę Romana zostanę zabita. Nie mam dużo do wybierania. To tak, jakbyś powiedział ‘pójdziesz w tą stronę albo cię tam zaciągnę’- warknęłam, podczas gdy anioł uniósł brwi dalej patrząc się na mnie ze smutkiem. Wzięłam głęboki oddech i lekko szturchnęłam blondyna.
- Och, przestań. Skończmy ten temat- kącik ust Marcusa lekko drgnął, a ramiona skrzyżował na swojej klatce piersiowej. Jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy, można powiedzieć, że na neutralne tematy nie poruszając tych ważniejszych. Ogólnie bardzo dobrze się rozmawiało, ale w końcu dopadło mnie znużenie, więc chłopak wykręcił się rozmową z Herbertem, który okazał się uzdrowicielem, cokolwiek to znaczyło. Miałam więc czas na rozmyślanie, ale w końcu ciemność upomniała się o swoje i tym razem jej się udało.
W następnych dniach ze skrzydłami było coraz lepiej. Po dwóch dniach od rozmowy z Marcusem, który przychodził co jakiś czas porozmawiać ze mną, Herbert pozwolił mi usiąść, a po kolejnych trzech mogłam już chodzić. Dostałam zapas ubrań, więc mogłam coś założyć na bandaże, które pełniły rolę koszulki. Szóstego dnia właśnie stałam w jaskini przodem do stołu, na którym niegdyś leżałam, podczas gdy piegowaty anioł sprawdzał moje skrzydła, aż w końcu poczułam, że poluźnia usztywnienie, które trzymało moje czarne skrzydła unieruchomione przy ciele.
- Spróbuj je schować- usłyszałam zza siebie. Ogarnęła mnie panika. A co, jeśli będzie bolało? Albo co gorsza, przy chowaniu znowu coś się stanie, przez co je stracę?- Schowaj skrzydła, inaczej się nie dowiesz, czy są zdrowe- zarządził Herbert przerywając moje myśli.
Westchnęłam i zamykając oczy skupiłam się na wciąganiu pierzastych kończyn do środka. Jak one się tam mieszczą? Nie czułam bólu. Było tylko lekkie łaskotanie, nawet przyjemne, oraz później odczucie chłodu i pustki.
- No, widzę, że się poprawnie zagoiły- mruknął do siebie macając wrażliwą skórę na moich łopatkach- Skóra później stanie się mniej wrażliwa- poinformował mnie- Nie wysuwaj teraz skrzydeł przez dłuższy czas, najlepiej byłoby, gdybyś nie  wyciągała ich jeszcze przez tydzień, potem ktoś zacznie cię uczyć poprawnego latania.
W tej właśnie chwili wszedł Rafael, ubrany w ciemnozielone luźne spodnie oraz czarną koszulkę.
- Możesz już wracać do bazy, Herbercie. Przekaż Marcusowi, że ma lecieć z tobą i zająć się wszystkim, bo ja jeszcze przez jakiś czas tu pobędę. A teraz już idź- powiedział, po czym spojrzał na mnie- musimy porozmawiać.
Skinęłam głową, zupełnie nie wiedząc o co chodzi. Gdy piegowaty uzdrowiciel już wyszedł, Rafael od razu przeszedł do sedna sprawy.
- Więc? Czyją stronę wybrałaś?- zacisnęłam mocno usta. Zielonooki anioł obserwował każdy mój ruch czekając.
- A czy chcąc żyć dalej mam jakiś wybór?- zapytałam się już i tak znając odpowiedź.
- Nie.
- No właśnie- westchnęłam- W takim razie wiesz już co wybrałam. Ale chcę jeszcze coś wiedzieć- Rafael uniósł brew dając znać, że słucha.
- Czy jak już zrobicie to, co chcecie zrobić z Romanem, to czy wtedy dacie mi spokój i pozwolicie odejść gdzieś, gdzie będę chciała?
- Zobaczymy- powiedział tylko.
- Nie. Masz mi powiedzieć albo tak, albo nie- uparłam się krzyżując ręce na klatce piersiowej. Anioł zmrużył oczy widząc, że nie uznam innej odpowiedzi, jak i nie odejdę bez niej.
- Tak, będziesz mogła iść gdzie chcesz- odpowiedział, po czym zmienił temat- będziesz musiała się nauczyć walczyć. Sądzę, że Sabidim da sobie z tym radę- na jego usta wpełzł leniwy uśmiech- Ale jak na razie poćwiczysz trochę ze mną.
Gdy dotarło do mnie, co to oznacza. Zadrżałam, a zimno oblało moje ciało, aż do szpiku kości. Cholera. Jak zwykle moje niesamowite szczęście postanowiło znowu kopnąć mnie w tyłek pozostawiając razem ze swoim przeciwieństwem, pechem witającym mnie z otwartymi ramionami i uśmiechającym się szyderczo.






Rozdział jest gotowy. :)
Nie powiem, miałam pewne trudności, ponieważ mój laptop się popsuł, ale dałam sobie jakoś radę.
Zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii oraz do głosowania na bloga na opowiadania i powieści fantasty.
Nie wiem, czy następny rozdział będzie o czasie, ale się postaram. 
Pozdrawiam Wszystkich!


24 komentarze:

  1. Skąd ty bierzesz te wszystkie, cudowne pomysły? :)
    Wiesz za co kocham twoje opowiadanie?
    Za to, że jest jedyne w swoim rodzaju, za te wszystkie cudowne pomysly!
    Masz bardzo bogata wyobraźnię.
    Nigdy, NIGDY wcześniej nie znalazłam bloga o takiej tematyce! ;)
    Jest niepowtarzalny!
    Już nie mogę doczekać się treningów Gin z Rafaelem ;D
    Uhuhu będzie nieźle :)

    Czekam na nn, z ogromnym zniecierpliwienieM, Kaja! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysły biorę z głowy. :) Każde opowiadanie, nie ważne jakie, funfiction, fantastyka albo i może różnego typu romanse są wyjątkowe na swój własny sposób i to jest bez znaczenia jak bardzo są podobne do innych, dlatego, że autor przenosi swoją własną cząstkę siebie w słowa. Przynajmniej ja tak myślę. ;) No i tutaj się mylisz. Rafael nie będzie trenował Gin. Tak tylko mówię. :D

      Usuń
  2. -Kim jest ten daniel?
    -Daniel to anioł

    Nie ma to jak wyczerpująca odpowiedź ^^
    Notka świetna, masz wspaniałe pomysły. Czekam na nowy rozdział i zapraszam do mnie.
    wladczyni-mocy. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem właśnie takie są potrzebne, jeżeli chce się coś utrzymać w tymczasowej tajemnicy. :)

      Usuń
  3. Anonimowy23:43

    Super <3
    Bardzo lubie Marcusa :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ty. ;)

      Usuń
    2. Na przykład ja!!! A, nie. Ja go uwielbiam *___*

      Usuń
  4. Anonimowy15:27

    Kurcze robi się- to coraz bardziej ciekawe ^^ Dobrze, że nie straciła tych skrzydeł ;D i podoba mi się charakter Rafaela, strasznie mnie nurtuje :D Pozdrawiam ( nie życzę ci więcej pomysłów, bo masz ich stanowczo za dużo. Dalej nie mogę uwierzyć jak ci się to wszystko mieści w głowie, kochana podziwiam !)

    Zapraszam również na mojego bloga gdzie niedawno pojawił się rozdział :)

    http://thelastofthetears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie się właśnie nic nie dzieje. :) A co to byłaby za Gin-bez-skrzydeł? Ech, przyznam, że jest ich trochę, ale bez przesady. ;)

      Usuń
    2. Anonimowy20:45

      Nie bądź taka skromna :D

      Usuń
  5. AAAAAAA
    ja chcę już te treningi z Rafaelem?
    Aż mnie ciarki po plechach przeszły
    Czekam na nn
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin nie będzie miała treningów z Rafaelem, tylko z Sabidimem. :)
      A co do ciarek... Tak, widzę, że załapałaś o co chodzi. ;)

      Usuń
  6. :D Ma skrzydełka! I jest więcej Marcusa!!! Jak ja go uwielbiam! *.* No... Już ty Reiu wiesz jak :3 Rafael to nadpobudliwy gościu z przerostem ego! Nie lubię go, ale pasuje do opowiadania :D Ale Marcus! Marcus, który "ramiona skrzyżował na swojej klatce piersiowej"! A na czyjej? xD Na gin? Na Rafaela? Mam to przed oczyma xD xD xD LUDU! Ale Gin ma wybór:
    Albo umrzesz
    Albo będziesz z nami
    Nie ma to jak szeroka paleta sposobów na spędzanie czasu... :>
    I rozmawiała z Marcusem!!! (tak, będę do tego ciągle wracać!)
    Uhuhu! Treningi z Rafem! Ale jej się dostanie!!! :D I jest Marcus!!!
    I Marcus odlatuje... O.O OoO OoO Jak możesz mi to robić?!?!?! *płacze* Ja go uwielbiam!!! OoO Zabiję się!!! No, chyba, że reszta rozdziałów będzie równie wspaniała ;) *łka*
    Kraken ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, napisałaś, że będzie miała z nim trochę ćwiczeń, jeden Raf :>

      Usuń
    2. Nie martw się, tym razem pojawi się o wiele szybciej niż przedtem. ;) Nie każdy lubi Rafaela. Och, no chciałam tylko podkreślić, co zrobił. ;P Ale będzie jeszcze Marcus! Nie ma co rozpaczać. :) Hej, gdyby Marcus skrzyżował ramiona na klatce piersiowej Rafcia, który zabija go wzrokiem... Haha, to byłoby dobre... Aż widzę to przed oczami. :)
      Rafael raczej "przygotuje" Gin do nauki... :3

      Usuń
  7. Anonimowy15:35

    Naprawdę się cieszę, że zachowała skrzydła!
    I do tego ... MARCUS! Jest świetny, no! Coraz bardziej lubię tego gościa. :)

    A Rafael nieco mnie irytuje swoją nadpobudliwością. Ma ADHD czy jak? :) Pewnie będzie wymagający, oj ja to czuję.

    A Gin... Gin ma spory dylemat. Albo przeżyje, albo umrze - proszę, oby nie to drugie. :)

    Podobało mi się - w rozdziale jest mnóstwo wciągającej akcji, pięknych opisów... i do tego ten styl i bajeczna otoczka! Jej, kocham to! :)

    Pozdrawiam.
    PS: Zmieniłam adres bloga na http://goniacy-slonce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rafael? Nie, raczej nie. Kiedyś pojawi się wyjaśnienie, dlaczego właśnie taki jest. :) Tak, jeden z wielu. :)
      No, moim zdaniem jeszcze nic takiego ciekawego się nie dzieje. Ale staram się coś zdziałać! Również pozdrawiam i dzięki za informację ;)

      Usuń
  8. Anonimowy20:45

    Zostałaś/eś nominowana/y przeze mnie do Liberty Awards. Szczegóły na:

    http://thelastofthetears.blogspot.com/p/jakie-ksiazki-lubisz-czytac-najbardziej.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam tylko 2 zdania i już mi się spodobało :D obiecuje nadrobić :D
    a i dodaje Cię do obserwowanych :)

    zapraszam do siebie może Ci się spodoba :)
    http://enough-just-to-want.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite! Uwielbiam twojego bloga, pierwszy raz czytam coś tak wspaniałego.
    Myślałaś może o napisaniu książki? Myślę że masz wspaniałą wyobraźnię ^^ Pozdrawiam





    http://zyjacfikcja.blogspot.com/




    OdpowiedzUsuń
  11. No to Gin musi walczyć, ale zanim do tego dojdzie tak mi się zdaje, że jeszcze nie jeden numer wywinie. Widać, że masz głowę pełną pomysłów. Życzę weny i czekam na nowy rozdział ;d

    ... a w wolnej chwili zapraszam do sb ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. chciałam poinformować iż ocena Twojego bloga właśnie została opublikowana. Zapraszam:
    http://pomocne-oceny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże! Dziewczyno jesteś genialna. To opowiadanie jest świetne :D Wciąga jak nie wiem co.Uwielbiam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy16:23

    Więc jest tak jak myślałam ;) To teraz mnie ciekawi kim jest ten trzeci :)
    Rozdział jak zwykle świetny ;d Jestem ciekawa czy Gin poradzi sobie w walce ;)

    OdpowiedzUsuń