22 stycznia 2013

XIII



Obudził mnie silny ból głowy, rozsadzający od środka. Jęknęłam i zakopałam się głębiej w pościeli, gdy nagle usłyszałam głośny grzmot, który sprawił, że bębenki omal nie wypadły mi z uszu, zostawiając mnie ogłuszoną i z dzikim pulsowaniem w skroniach.
Za wszelką cenę próbowałam zasnąć, znów odciąć się od wszystkiego, ale dobrze wiedziałam, że na próżno.  Nigdy nie potrafiłam tego zrobić po tym, jak już się obudziłam i zawsze nad tym ubolewałam.
Westchnęłam otwierając oczy, podczas gdy kolejny grzmot uderzył pozostawiając mnie niemal oszalałą z bólu. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się tępo w sufit myśląc, co zrobić. Nie mogłam przecież wiecznie uciekać przed wszystkim, bo w końcu kiedyś napotkam dawne problemy. Nie mogę też od razu lecieć do Romana, jak i Rafaela. Z żadnym bym nie wygrała, a ulec też nie zamierzałam.
Zaczęłam powoli wstawać z zamiarem wzięcia prysznica, ale coś, lub raczej ktoś popsuł mi plany, a przynajmniej opóźnił je nieco.
- Co Ty tu robisz?! - Syknęłam wściekła. Nie na niego, a na mnie. Jak mogłam dać się tak podejść?
Uniósł brew.
- Siedzę- padła odpowiedź po krótkiej chwili.  Spojrzałam na niego wilkiem.
-Widzę- odparłam sucho. Westchnęłam. Naprawdę nie chciało mi się z nim rozmawiać-, Po co tutaj przyszedłeś, bo z pewnością nie po to, żeby posiedzieć sobie na kanapie- powiedziałam sarkastycznie.
-Mówiłem, że jak uciekniesz, to cię znajdę- stwierdził cicho, tak, że prawie go nie usłyszałam. Prychnęłam.
- Nie uciekłabym, gdybyś zapoznał mnie z osobą, która miała przylecieć. To chyba jasne, że uciekłam od osoby, której nie znam. Bynajmniej, w moim wypadku. A teraz idę do toalety, i jak wrócę, to nie chcę cię tu widzieć- skrzywiłam się po raz kolejny, słysząc grzmot rozbiegający się poza budynkiem.
Rafael przyglądał mi się z ciekawością.
- I co się tak patrzysz?- Warknęłam zdenerwowana. Znów tylko irytująco uniósł brew, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.  Odwróciłam się na pięcie, i zamknęłam w łazience. Na klucz.
Wzięłam gorący prysznic. Stałam ociekając wodą tak długo, aż byłam pewna, że burza się oddala. Szum prysznica w pewnym sensie pomógł, ale nie za bardzo.
Gdy wyszłam, zobaczyłam Rafaela w tej samej pozycji, co wcześniej.
-Mówiłam ci chyba coś. Miało cię tu nie być, jak wyjdę- powiedziałam zmęczona.
- Wiesz, że nie wyjdę.  Nie mogę zostawić niewyszkolonego anioła samego w mieście. Wracasz do chaty- oznajmił głosem wypranym z jakichkolwiek uczuć.
Nie zdziwiłabym się, gdyby ich nie miał, pomyślałam.
- Nie mam zamiaru tam wracać, jak i gnić w tym mieście. Wyjeżdżam- powiedziałam próbując brzmieć, jak i wyglądać na znudzoną. Wiedziałam, że nie mogę pokazać po sobie, że się boję tego, co on zrobi.
- Nie pozwalam ci wyjechać- oznajmił lodowato.
- Nie obchodzi mnie to.
W oczach Rafaela dało się zobaczyć złość.
- Powiedziałem coś, a ty się do tego zastosujesz- kontynuował, w dalszym ciągu tym samym tonem.
- Nie sądzę. A teraz wynocha. Już-specjalnie dokończyłam głośniej wskazując na drzwi.
-Nie wyjdę.
- Wyraziłam się jasno. Ten pokój jest zdecydowanie za mały dla nas dwojga.
- Nie wyjdę- widziałam, że się uparł. Nie wyjdzie, choćby się paliło. Zmrużyłam oczy i wzięłam szybko plecak.
-W takim razie ja wychodzę- warknęłam, po czym zatrzasnęłam za sobą drzwi. Oczywiście, po chwili usłyszałam, jak się otwierają, ale nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Kierowałam się na dach. Tam wysunęłam skrzydła, i już miałam skakać, gdy zostałam złapana za ramię i brutalnie pociągnięta w tył.
- I co ty myślisz, że robisz?- Syknął.
-Próbuję odlecieć stąd w cholerę- odpowiedziałam spokojnie patrząc się w jego zielone tęczówki.  W tej chwili były ciemne, z wściekłości. Wyglądały, jakby ktoś mu wlał radioaktywny płyn do środka.
- Nie potrafisz startować w taki sposób. Połamiesz się, a ja będę miał kłopoty z tobą i z Romanem.
- Nie interesuje mnie to. I dobrze wiesz, że nie musisz odpowiadać przed Romanem- wyrwałam swoje ramię z jego uścisku. Najwyraźniej na czas, ponieważ chłopak zaraz po tym zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że zrobiły się białe. Oddychał ciężko próbując opanować gniew.
- Jeszcze nie czas. A teraz leć, i nie wątp, że jak będę chciał, to cię znajdę.
Uniosłam brew lekko się uśmiechając i rzuciłam się z budynku.
Przez chwilę napawałam się uczuciem spadania, adrenaliną płynącą w żyłach oraz zimnym powietrzem chłostającym moje ciało. Bardzo lubiłam ekstremalne sporty, takie jak skoki w przepaść na bungee, wspinaczka po klifach, i tym podobne.
Ziemia nieustannie się zbliżała, więc zrezygnowana rozłożyłam skrzydła, które jeszcze chwilę temu mocno przylegały do mojego tułowia, i ustawiłam pod odpowiednim kątem, niemal od razu wzbijając się w górę. Było to trochę szpanerskie, przyznam, ale nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem Rafaelowi, że wcale nie potrzebuję jego pomocy, mimo, że wiedziałam, iż zachowuję się jak dziecko.
Stał na skraju budynku, obserwując mnie z ponurą miną. Szybko przeleciałam nad nim w nieznaną mi stronę, byle dalej od niego i hotelu. Przypomniałam sobie, że się nie wymeldowałam. Wzruszyłam ramionami. Trudno. Nie miałam zamiaru tam wracać, bo drugi anioł mógł się jeszcze rozmyślić.
Lot był trudny. Nawet bardzo trudny i bolesny. Ale musiałam jakoś umocnić mięśnie skrzydeł, więc dzielnie znosiłam ból towarzyszący mi przy poruszaniu nimi. W dodatku głód dawał o sobie znać.
W końcu, wyczerpana musiałam zlecieć na ziemię blisko autostrady, jak i lasu, gdzie znalazłam coś, co uzupełniłoby trochę moje już i tak wyczerpane siły.
Później szłam.  Wzdłuż autostrady, łąk, lasów. Nie obchodziło mnie zbytnio, gdzie szłam, tylko to, że coraz bardziej oddalałam się od miasteczka, w którym mieszkałam, wychowywałam się.

                                                                                         *

Od tamtej pory niewiele się zmieniało. Szłam przez cały czas, nie zatrzymując się na długo. Czasem nocowałam w jakimś obskurnym motelu, w którym śmierdziało, a tapety i farba były pożółkłe ze starości. Była też ciepła woda, więc nie narzekałam zbytnio.
Obudziłam się właśnie w takim miejscu. Zdawało mi się, że coś jest nie tak. Po chwili uświadomiłam sobie, co.
Ktoś pukał.
Mówiłam w recepcji, aby mi nie przeszkadzano. Lub raczej dałam łapówkę, ponieważ w takim motelu nie można było liczyć na nic więcej.
Wściekła na chłopaka, który wyciągnął ode mnie kasę przewróciłam się na drugi bok, myśląc, że jeśli zignoruję osobę stojącą za drzwiami, to odejdzie. Jednak nie. Pukanie stawało się coraz donośniejsze, w końcu nie ustawało. Drzwi całe się trzęsły razem z innym wyposażeniem pokoju. Wstałam i w mgnieniu oka znalazłam się pod drzwiami.
- Czego?!- Wydarłam się, otwierając. Stał tam nie kto inny, jak Marcus, z wyrazem złości na twarzy. Po chwili się uspokoił, i wpakował do pokoju.
-Też się cieszę, że cię widzę, Gin- powiedział sarkastycznie rzucając się na jedyny fotel, jaki miałam i stawiając swoje buciory na maleńkim stoliczku.
- Co ty tu robisz?- Warknęłam nadal zła, że mnie obudził. Nie obchodziła mnie godzina, tylko to, że jeszcze się nie wyspałam. Stanęłam, górując nad nim. Uniósł brwi.
- Uspokój się- zignorowałam słowa i w dalszym ciągu czekałam, aż mi odpowie.
Marcus westchnął ciężko.
- Nie dasz mi spokoju, jak ci nie powiem, prawda?- Zapytał zrezygnowany. Udałam, że się zastanawiam i po chwili skinęłam głową. Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie, ale w gońcu chłopak zamykając oczy odpowiedział.
- Rafael mnie tu wysłał, żebym ciebie pilnował.
Zapadła głucha cisza, bynajmniej w pokoju, ponieważ z zewnątrz dało się usłyszeć samochody, a z sąsiedniego pokoju dobiegała dość głośna wymiana różnych poglądów, inaczej mówiąc, kłótnia.
- Nie jestem dzieckiem, żeby trzeba było mnie pilnować.  I ty, i Rafael wiecie, że nie potrzebuję żadnej opieki.
-Wiem- odpowiedział tylko. Wiedziałam, że nie powiedział mi wszystkiego, ale postanowiłam już nie naciskać. I tak by nie powiedział. Dużo rzeczy mi nie mówił, pomyślałam ponuro. Westchnęłam ciężko, próbując się uspokoić.
- Powiesz mi przynajmniej, która godzina?- Zapytałam zmęczona, pocierając dłonią twarz, próbując się dobudzić.
-Gdzieś po siedemnastej.
Wściekłość, którą próbowałam za wszelką cenę opanować wyrwała się na wolność. Nim się zorientowałam, co robię, już stałam obok przewróconego fotela i jego właściciela z wyciągniętą pięścią, która piekła, jakbym w coś uderzyła. Spojrzałam w stronę Marcusa i widząc jego puchnące oko, uśmiechnęłam się szeroko.
-W takim razie możesz zostać, ale pod żadnym warunkiem masz mnie nie budzić, jak następnym razem pójdę spać.
Wściekły, z już widocznym limem pod okiem wstał.
- Przecież możesz iść z powrotem spać- jego pięści zaciskały się i rozluźniały, mając za zadanie pewnie uspokoić właściciela.
- Nie, nie mogę.
- W takim razie jesteś dziwna.
- W takim razie nie musisz tutaj ze mną siedzieć- zripostowałam, a blondyn poczerwieniał.
Po chwili głębokich wdechów i wydechów kolor zszedł z jego twarzy, zastąpił go natomiast zimny uśmiech i złośliwe ogniki świecące w błękitnych oczach.
- O nie, nie pozbędziesz się mnie tak szybko- roześmiał się szczerze.
- Tak właśnie myślałam.

I oto kolejny rozdział.
 Zachęcam do wyrażania swoich opinii oraz uczuć związanych z rozdziałem. ;D

21 komentarzy:

  1. swieetny rozdzial :)
    Jak zawsze :p
    tylko mam pytanko :D
    Marcus to jest ten koles, ktory ja porwal? :)
    czy ten co sie nia opiekowal ?
    Musze wrocic bo mi pamiec szwankuje :D
    a co do rozdzialu to ty naprawde masz talent :) piszesz jak zawodowiec :* po prostu cuudownie jak juz zaczne czytac to nie moge skonczyc :)
    a musze przyznac, ze to pierwsze opowiadanie fantasyczne, ktore mi sie tak bardzo spodobalo :)
    czekam na nastepny i zycze ci weny kochaniutka :*


    pozdrawiam Kaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tak, Marcus porwał Gin, i później się nią opiekował. ;)
      Dziękuję. :D
      Również pozdrawiam

      Usuń
  2. Świetny blog, wciągnęłam się :))
    Zapraszam -> http://inspired-by-love-beauty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ommm... Jesteś pierwsza! Mój codzienny obchód blogów zakończony sukcesem! Nie, no cieszę się kosmicznie, że dodałaś rozdział zwłaszcza, że jest tu Marcus pakujący się z butami do jej pokoju ^^ Rafael to jak zawsze wkurzający dupek chodzący za nią wszędzie. :X Znowu brechtam się z Romana xD Czyli jak zawsze :D
    Powodzenia i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież Marcus musi być. :D
      Dziękuję, z pewnością się przyda.

      Usuń
    2. OH! Takie mam małe co nieco dla ciebie! Szukałam czegoś dla mnie ale nie mogłam nie pomyśleć o twoim blogu gdy to zobaczyłam! http://szablonyjill.deviantart.com/art/Szablon130-335164050?q=gallery%3Aszablonyjill%2F38980860&qo=1 CUDNE! *.* Zanim się pobierze trzeba przeczytać regulamin http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/p/regulamin.html Tak tylko podaję. Nie trzeba od razu brać co ci Kraken wciska!
      Pozdrawiam!
      krakenowe-cos.blogspot.com - poleca się na przyszłość :D

      Usuń
    3. Masz rację, cudne! Dziękuję, że mi to pokazałaś. :D
      Jednak jak na razie podoba mi się teraźniejszy wygląd bloga, co nie znaczy, że jak mi się znudzi, to nie skorzystam. Te stronki, które przysłałaś, leżą obecnie w moich plikach, i czekają, aż je użyję do jakiegoś mojego niecnego planu. B) Możesz być pewna, że ich użyję, aczkolwiek nie teraz. ;D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Kiedy następny wpis? Już nie moge się doczekać!!!!
    Ciekawi mnie czemu Rafael ją trenuje i zastanawiam się czy on do niej czegoś nie czuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, pracuję nad tym. :D
      Dowiesz się kiedyś. :P Sama nie wiem, czy Rafael coś czuje do Gin. Powiedzmy, że pozwoliłam, by opowiadanie żyło własnym życiem. :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Polecam mój blog jest fajny?
    http://dalszelosyashley.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział . Czekam na kolejny :)

    +Obserwuję ;)

    my-whole-world-is-crazy.blogspot.com


    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka!
    Bloga czytam od pewnego czasu, jednak nigdy nie mam czasu żeby skomentować:) W końcu dziś się za to zabiorę^^
    A więc tak; Twój blog jest naprawdę ciekawy. Tworzysz naprawde wspaniałą historię♥ A jak piszesz? Piszesz idealnie. Widać że nie sprawia ci to większych kłopotów. Twoje opowiadanie jest idealne! Kocham cię za to jak piszesz! :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! ^^
    Zapraszam także do mnie;
    http://hello-in-my-world.blogspot.com
    Mam nadzieję ze wpadniesz i ocenisz mojego bloga;)
    Może obserwacja za obserwację? ^^
    Całuję ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :D
      Można powiedzieć, że mam wybujałą wyobraźnię. Gdy się nudzę, albo nawet jeśli nie, to zawsze jakaś historyjka jest gotowa. ;D
      Nad następnym rozdziałem już pracuję, i za niedługo powinien być. :)

      Usuń
  8. Anonimowy21:57

    Powalający tytuł bloga :D

    http://gwiazda-polarna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Powalające! Wciągnęłam się na maksa. Ciekawe i bardzo lekko się czyta. Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ;d Najbardziej zastanawia mnie jakie plany ma Rafael wobec Gin oraz kim był ten nieproszony gość. Bardzo wciągające, idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że czcionka jest inna. O wiele przyjemniej się czyta :)

      Usuń
    2. Tajemniczy gość? On jest nikim ważnym. :)
      Co do planów, dowiesz się z następującymi rozdziałami. ;)

      Usuń
  11. Anonimowy16:19

    Z każdym rozdziałem coraz bardziej jestem ciekawa jak skończy się cała historia ;)

    http://nathalie-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń