17 listopada 2013

XXXIX






Nim się zdążyłam opanować już stałam, a moja koszulka rozdarła się na plecach wypuszczając skrzydła. Przez myśl przeszło mi, że to było nieco dziwne, gdyż zazwyczaj koszulka się nie rozdzierała. Skrzydła zawsze w niemal magiczny sposób wychodziły pozostawiając po sobie jedynie dwa proste rozcięcia biegnące wzdłuż łopatek, wyglądające, jakby ktoś je przeciął nożyczkami. Jednak myśl ta szybko odeszła wraz z rozsądkiem, ponieważ niemal leniwie przeszłam tych kilka kroków w stronę Gregorego.
Zauważyłam, jego źrenice rozszerzyły się ze strachu, który wypełnił swoim smrodem przestrzeń pokoju tak, że nie można było nie zmarszczyć lub osłonić czymś nosa. Wyższy o głowę blondyn zmarszczył lekko brwi, po czym spojrzał w stronę swojego pana i to, co tam zobaczył najwyraźniej go nieco uspokoiło, jednak ja wiedziałam lepiej. Romano nie przeszkodzi mi w niczym, chyba że będę o krok od zabicia go. Jak na razie nie miałam w planach nikogo zabijać, ale patrząc się w oczy teraz obcej już osoby, która kiedyś była mi bliska… No cóż, mogę jedynie powiedzieć, że przeszło mi to przez myśl i nawet próbowało się zagnieździć skłaniając mnie do próby. Niemal nadludzką siłą wyrzuciłam mroczną wściekłość z głowy, po czym spojrzałam w stronę chłopaka.
- Gregory- Mruknęłam- Dlaczego z nami nie usiądziesz? Oczywiście, jeżeli Romano wyrazi swoją zgodę.
Poczułam na sobie zdumione spojrzenia aniołów, na które celowo nie zwróciłam większej uwagi i umościłam się wygodnie na kanapie. Gregory, nie wiedząc o co zrobić spojrzał na swojego pana, który z rozbawieniem skinął głową dając ciche pozwolenie na wykonanie mojego rozkazu i powoli, jakby dając jeszcze czas Romanowi na rozmyślenie się podszedł, po czym usiadł ostrożnie w fotelu. Zapadła głucha cisza, której specjalnie nie przerywałam, chcąc żeby reszta miała czas na domysły, co się ze mną dzieje. Sama tego nie wiedziałam. Po prostu miałam przeczucie, że tak powinnam robić. Poza tym musiałam pomyśleć, na ile mogę sobie pozwolić, żeby zbytnio nie przesadzić. Do tej drugiej kategorii z pewnością należałby atak na Gregorego. Poza tym, gdyby ktoś zobaczył jak walczę, z pewnością by się domyśleli, że coś jest nie tak i zaczęliby zadawać pytania, a doszłam do wniosku że Romanowi nie spodobałoby się, że większość czasu spędziłam z jego bratem.
Musiałam więc trochę zapanować nad sobą, co będzie szczególnie trudne i starać się jakoś przetrwać.  Spojrzałam pierw w stronę Romana, a później Gregorego, który siedział sztywno, jakby bał się coś zniszczyć albo podpaść swojemu panu.
- Gregory- Powiedziałam spokojnie, mimo burzy szalejącej w środku mnie, która starała się przejąć nade mną władzę i zacząć robić to, na co miałam ochotę, czyli rzucaniem się ze wściekłości, płakać nad straconym przyjacielem, kłócić się z Romanem i zamienić całe to miejsce w proch- Powiedz mi, dlaczego zabiłeś swoją siostrę?
Chłopak skrzywił się nieznacznie słysząc, jak naciskam na ostatnie słowa, po czym pierw spojrzawszy w stronę drugiego blondyna i uzyskawszy jego zgodę popatrzył się na mnie zimno.
- To był mój test na lojalność- Uniosłam brwi udając rozbawienie, którego w rzeczywistości nie czułam.
- Lojalność? Chciałeś powiedzieć, że Romano kazał ci zabić małe dziecko, twoją siostrę, uciec z domu i załamać swoją matkę, nie mówiąc już o ojcu, którzy ci ufali i przyjść do niego?
- Tak- Zacisnął lekko usta i spojrzał nerwowo na drugi fotel- Tak właśnie było.
- Powiedz mi jeszcze, czy Cynthia umarła szybko i bezboleśnie?- Bardzo mi zależało na odpowiedzi, aż wstrzymałam oddech i pochyliłam się w stronę chłopaka, który odwrócił wzrok nie mogąc dłużej patrzyć się w moje oczy i tym samym dając mi odpowiedź.
- Wyjdź- Rozkazałam drżącym głosem- Wynoś się stąd, zanim zmienię zdanie i cię zabiję- Gregory spojrzał spanikowany w stronę swojego pana- A Romano mnie nie powstrzyma. Uwierz mi.
Jakimś cudem udało mi się złapać rozbiegany wzrok dawnego przyjaciela i ukazałam mu cząstkę tego, co do niego czułam, czyli rozczarowanie, wściekłość i nienawiść. Widząc, jak jego oczy się rozszerzają uśmiechnęłam się do niego z całą pogardą, jaką zdołałam w sobie wskrzesić- No, już cię tu nie ma!- Krzyknęłam i zobaczyłam, jak chłopak szybko wstaje i wychodzi z pomieszczenia. Udając obojętność zwróciłam się do Romana.
- Nie chcę go więcej widzieć na swoje oczy, bo nie ręczę za siebie- Zaryzykowałam szybkie spojrzenie w stronę anioła, który uśmiechał się do mnie szeroko- Co?
- Nic, spodziewałem się po tobie czegoś zupełnie innego. Myślałem, że się na niego rzucisz- W jego oczach mogłam dojrzeć, że miał taką nadzieję. Jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że miałabym wtedy kłopoty. Wzruszyłam ramionami i wyłożyłam kawę na ławę.
- Nie będę się zachowywać w stosunku do ciebie tak jak Gregory- Oznajmiłam- Nie będę prosiła tak jak on o wyrażenie zgody na wypowiedzenie głupiego zdania albo zrobienia czegoś, jednak zastosuję się do twoich bezpośrednich rozkazów, oczywiście jeżeli nie każesz mi robić czegoś głupiego. Nie możesz oczekiwać ode mnie całkowitego oddania, ponieważ wiesz, że nawet gdybym chciała to bym tego nie zrobiła. Chcę, żebyś wiedział, że jestem tu tylko dlatego, że muszę i gdybym miała jakiś wybór to z pewnością byłabym już daleko stąd- Powiedziałam przybierając wygodniejszą pozycją na kanapie i obserwując reakcję Anioła Ciemności. Wydawał się zamyślony, po czym zlustrował mnie wzrokiem i skinął głową.
- Jak sobie życzysz, jednak w zamian oczekuję, że i ty dostosujesz się do pewnych moich zasad. Zgadzam się, pod warunkiem że będziesz chodziła z kimś, kogo ci wyznaczę do pilnowania.
Zmarszczyłam brwi, po czym powoli skinęłam głową wywołując na twarzy Romana szeroki uśmiech.
- Kolejna niańka- Mruknęłam sama do siebie- Zgoda- W ręce anioła pojawił się nagle ogromny telefon na dotyk, który odblokował, kilka razy poprzesuwał palcem po ekranie i w końcu przyłożył do ucha a kiedy ktoś odebrał Romano wydał krótki rozkaz i zablokował ogromną cegłę.
- Zaraz przyjdzie twój opiekun, żeby zabrać cię do twojego pokoju, a tym czasem powiedz mi, czy masz jeszcze jakieś pytania?- Jego oczy zaświeciły się na krótko, kiedy pokręciłam głową- A więc dobrze. Wiesz, że będziesz musiała wykonać dla mnie pewne zadanie, prawda?- Kiedy skinęłam głową starając się nie krzywić, co wychodziło mi marnie, kontynuował- Otóż żeby wykonać to zadanie trzeba będzie cię zamknąć na jakiś czas w pokoju, nie martw się, to będzie trwało koło tygodnia, może dwóch, po czym wypuścimy cię, żebyś zabiła pewnego anioła. Nie jest to trudne, prawda?
- Może- Powiedziałam myśląc gorączkowo, kogo miałam zabić i dlaczego. I w jaki sposób ja miałam zabić. Do tej pory powstrzymywałam się od zabijania ludzi na rzecz zwierząt. Nie, żeby mi nie było z tego powodu przykro, ponieważ tak było, ale wolałam uśmiercić zwierzę niżeli człowieka. Po prostu nie potrafiłabym. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. W takim razie jak miałam tego dokonać? Czy to może zrobić ze mnie jeszcze większego potwora? Westchnęłam- Zależy.
Anioł Ciemności wpatrywał się we mnie z satysfakcją wyzierającą z jego oczu powodującą u mnie obrzydzenie do samej siebie i całej rasy aniołów, z którymi miałam okazję się spotkać. Uczucie to było skierowanie w większości na mnie, gdyż myśląc o zabiciu kogoś, o pozbawieniu tej osoby oddechu, a później i krwi, nie napawało mnie to strachem tylko podnieceniem.
- Coś jeszcze, Romano?- Specjalnie użyłam jego imienia w próbie uspokojenia się, jednak tak jak wszystko inne, szło mi to raczej marnie.
- Nie, reszty dowiesz się tuż przed rozpoczęciem twojego zadania. Jak na razie tyle musi ci wystarczyć- Nagle usłyszeliśmy ciche pukanie w drzwi.
- Ach, to musi być twój opiekun, wejść!- Krzyknął, a ja szybko oderwałam wzrok od Romana i spojrzałam na wchodzącą właśnie osobę. A był nią nie kto inny a Rafael, ten sam który oddał mnie Atrazowi. Zdrajca jeden. On cały czas pracował dla Romana! Jak mógł?! Jak może to robić i jednocześnie mi pomagać w czasie, kiedy uciekłam? Przypomniałam sobie, że miałam na to odpowiedź. On też czegoś ode mnie chciał. Chciał, żebym walczyła po jego stronie na wojnie, którą miał zamiar przeprowadzić przeciwko Romanowi.





Rozdział jest o czasie, jednak od razu powiem, że go jakoś nie lubię.
Nie jest tak, jak chciałam żeby było.
Z resztą nie jest aż taki zły, bywało i gorzej. :)

Ciekawi mnie co wy myślicie na temat tego rozdziału.
Przy okazji, chyba zauważyliście ankietę, prawda? ;D 
No właśnie. Ze względu na odpowiedzi chcę wam pokazać to.

Zamierzałam przekazać wam link do mojego nowego bloga dopiero za półtora tygodnia, ale nie potrafiłam się powstrzymać :D
Mam nadzieję, że spodoba wam się pomysł. :)
Zachęcam do komentowania i głosowania na bloga, zauważyliście, że spadliśmy na 6 miejsce? :c
Wasz Pająk :>

25 komentarzy:

  1. Ten spokój Gin, nie mogę uwierzyć, że potrafi w takiej sytuacji udawać spokojną osóbkę.
    Jeszcze ten cały Rafael, jak on może myśleć tylko o sobie w wykorzystaniu jej do wojny i wygrania jej.
    Rozdział bardzo mi się podoba ^^
    Życzę dużo weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, udaje :) Normalnie by rozszarpała Gregorego, ale co by z tego miała? Zastanawiałam się nad tym, ale stwierdziłam, że tak będzie lepiej.
      Ależ Rafael od dawna chciał, żeby Gin wzięła udział w wojnie. Pamiętasz, jak kłóciła się o to kiedy była jeszcze na wyspie Sabidima?
      Cieszę się i dziękuję :D

      Usuń
  2. Ja na miejscu Gin rozszarpałabym go na strzępy. Nie dałabym rady.
    Niemawidzę gościa tak bardzo, jak da się nienawidzić kogoś kto nie istnieje :x
    Rozdział nie jest najlepszy, ale określenie "nie jest zły" też jest niewystarczające.
    Kogo ona ma zabić? Mam wrażenie, że Sabidima, albo kogoś nieznanego.
    Bo nie Marcusa?! D: Co Romek miałby mieć do niego, co nie? *nerwowy śmiech* Tęsknie za nim ;-;
    No, no, noo! Kogo my tu mamy? Rafaellll, pfff. Nadal go nie lubię. Przeciągnąć pod kilem gościa i tyle >:(
    Szkoda, że Gin się opanowała, chętnie poczytałabym o jej i Romano przyozdabiających razem choinkę flakami Grega. No, jeszcze troszkę i święta,.nie? :3
    Won z tymi 5 blogami!!! >:(
    Mordeczka ;* xd
    Weny na wszystko ^^
    Bajos, Pająkos :3
    Kraken

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciała, ale konsekwencje tego czynu mogły być źle odebrane i miałaby kłopoty z Romanem.
      Wiem że nie jest najlepszy, ale starałam się jakoś wszystko złączyć do kupy, muszę lecieć według ustalonego już planu, inaczej historia potoczy się tak, jak nie chcę. :c
      Dowiesz się za niedługo, kogo ma zabić. >:D
      W sumie tak, za niedługo święta! Już się nie mogę doczekać ferii!
      Nie oczekuję, że blog znajdzie się na pierwszym miejscu, ale gdyby tak podskoczył do góry o jakieś trzy to z pewnością połechtałoby to moje ego :3
      Dzięki :d

      Usuń
  3. Anonimowy15:30

    jeej podoba mi się! ;3
    życzę weeny i czekam na nn. (;

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW ! Czytałam z zapartym tchem :D Jeju ale sie na niego naczekałam :D
    Rafael to podły cham jak na razie mam nadzieje ze dostanie od Gin łomot lub go ochrzani :D W co raczej wątpię ale cóż morze tam szanse są minimalne :D Rozdział zaje..fajny nie moge się doczekać neksta mam nadzieje że dodasz za niedługo :D
    Życzę weny :D

    Pozdrawiam Clary XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej Gin dostałaby łomot od Rafaela, gdyby tylko spróbowała :D Ale ochrzanić go może. >:)
      Dzięki, co do rozdziału- jak się napisze to będzie :)

      Usuń
    2. Oj tam kiedyś na treningu jak się nieźle wkurzyła to go wywaliła na ziemię co prawda potem od niego dostała. Czekam na neksta. Życzę weny :D


      Pozdrawiam Clary XD

      Usuń
  5. Hej, ludzie, spokój.
    Trzeba wziąć pod uwagę, że Rafael jest strasznie skomplikowanym aniołem. I oczywiście ma swój plan względem Gin. Dobrze, że to on jest stróżem , ona przynajmniej wie czego się po nim spodziewać.
    Co do rozdziału. Dobrze sie go czytało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Stróże powinni być nieco skomplikowani, prawda? No, może się tylko domyślać, a i tak nie będzie do końca pewna. Ale biorąc pod uwagę Romano- tak, mniej więcej wie, czego Rafael od niej oczekuje.

      Usuń
    2. Obawiam się tylko, ze Romano każe jej zabic mojego ulubionego anioła. Czyli rodzonego brata. Coś , gdzieś mi tam gwizda .

      Usuń
  6. Anonimowy15:56

    Witaj, witaj,
    ufff... w końcu udało mi się tutaj nadrobić zaległości w czytaniu (oczywiście napisałam parę słow także do poprzednich dwóch rozdziałów ;])
    ach zaskoczyłaś mnie postawą Gin była taka spokojna, chociaż czasami bardziej należy się obawiać spokojnej osoby ;] ma swojego opiekuna bez którego nigdzie się nie rusza.... a jest nim.... Rafael... Ciekawe czy Romano ma jakieś podejrzenia względem Rafaela i jego „lojalności”...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, pamiętam :) Zgadzam się z Tobą, spokój jest czasem o wiele bardziej niebezpieczny od histerii >:)
      Dzięki :D

      Usuń
  7. Baaardzo l.ubię Twojego bloga i zapraszam na moje dwa, także fantasty. http://delikatnajakplatekrozy.blogspot.com/ http://historiaeris.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :)

      Usuń
  8. Anonimowy19:45

    bardzo mi się podobał ten rozdział szkoda ze tak krótki bo za szybko się skonczył ale warto było poczekać,ciekawe jak dalej potoczy się ta historia no i ciekawa też jestem twojego nowego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nowym jest już prolog ;) Krótki, bo... Jakoś tak wyszło :D Postaram się pisać dłuższe, ale do cholewki, trochę jest trudno. No ale to zależy :)

      Usuń
  9. Anonimowy19:48

    A mnie osobiście Rafael się podoba pozytywnie go odbieram Romano mnie irytuje tak chyba miało być a całość czytam z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i tak, Romano ma denerwować :D

      Usuń
  10. Anonimowy20:22

    Mam co do tego opowiadania pewne podejrzenia. Gin może być tak jak w tej przepowiedni wcześniejszej ,,Tym trzecim stróżem". Na pewno jest jakaś wyjątkowa, bo Romano za bardzo się na nią uwziął. Wygląda na takiego, który prędzej by ją zabił za nieposłuszeństwo niż szukał. Ale tego się później dowiemy ^.^ Robisz świetne opowiadania, możesz nawet wydać własną książkę. Ja osobiście też piszę bloga z książką ale ci nie dorównuję. /Pola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zgadzam się z tobą. Jak był ten rozdział z przepowiedniom to od razu mi weszło ona jest tym trzecim :D

      Usuń
    2. Uwziął się na Gin, ponieważ chce, żeby wykonała zadanie, ale o tym będzie później. ;D Dziękuję, że tak sądzisz. Są tutaj jeszcze lepsze blogi z opowiadaniami, którym mój nie dorasta nawet do pięt. Co do książki- za drogi ten interes :)
      Poczekamy, zobaczymy :D

      Usuń
  11. świetnie zaplanowałaś bieg wydarzeń. nic nie dzieje się bez powodu :) Oby tak dalej, weny życzę i pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, jak mogę :D Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń