10 października 2013

XXXVII






- Matt, wracaj do zdrowia- Powiedziałam lekko się uśmiechając do wciąż naburmuszonego chłopaka. W dalszym ciągu się mnie bał, dlatego nawet nie próbowałam go dotknąć- A ty go pilnuj- Przytuliłam Martina, który z kolei pocałował mnie w czoło.
-A ty masz na siebie uważać. Inaczej nie pozbędziesz się mnie przez kolejnych dziesięć lat- Uśmiechnął się szeroko, po czym podniósł sportową torbę i przerzucił przez ramię- Dobra, idziemy już. I pamiętaj, uważaj na siebie!
- Przecież uważam- Parsknęłam rozbawiona, widząc, jak chłopak stara się spiorunować mnie wzrokiem.
- Tak? Ostatnio tak mówiłaś tuż przed tym, jak złamałaś sobie rękę. I kiedy próbowałaś przestawić samochód rodziców Emily, pamiętasz? Ledwo wyjęliśmy cię z tego basenu. A pamiętasz, kiedy…
- Dobra, dobra, będę ostrożna, okej? Mówiłam już, że na trawniku była wiewiórka, nie chciałam jej przejechać- Mruknęłam cicho.
- I dlatego wjechałaś samochodem do basenu? Nie mogłaś się zatrzymać?
- Może lepiej by było, gdybyś już pojechał- Warknęłam wkurzona krzyżując ramiona. Martin uśmiechnął się szeroko, po czym spojrzał na brata.
- Hej, patrz! Uśmiecha się!- Krzyknął, a twarz Matta gwałtownie poczerwieniała- I się czerwieni!- Roześmiał się słysząc warknięcie- Dobra, idziemy już. Dzięki, że do mnie zadzwoniłaś, Gin- Jeszcze raz mnie przytulił, po czym przepuściwszy przodem swojego bliźniaka wyszedł, a ja głośno westchnęłam.
- Dwójka jest już bezpieczna. Jeszcze tylko Emily i Greg.
- Mówiłem już, że na Gregorego jest już za późno- Usłyszałam głos dochodzący z sofy. Spojrzałam w tamtą stronę, prosto w zielone oczy, które w tym momencie dziwnie się świeciły.
- Ty tak myślisz- Powiedziałam wzruszając ramionami- Nie zostawię go samego z Romanem.
- Jednak ja nie pomogę ci go uratować- Oznajmił- Nie po tym, co zrobił.
- A co on takiego mógł zrobić? Jemu trudno było nakrzyczeć na brata za zniszczenie jego ulubionej piłki do kosza, a do dopiero zrobić coś złego- Warknęłam mrużąc oczy. W dalszym ciągu nie potrafiłam uwierzyć w to, że Greg mógłby zrobić coś złego. Potrafiłam jakoś sobie przyswoić, że został przemieniony w takiego samego skrzydlatego potwora, jakim byłam ja, ale przecież nie mógł tak nagle zacząć krzywdzić wszystkich wokół i się przy tym dobrze bawić.
- Z tego, co widziałem, nie stronił zbytnio od przemocy.
- Więc to nie mógł być on. Greg nigdy by nie zrobił niczego złego- Uparłam się.
- Jeszcze się zdziwisz- Powiedział lekko- Usiądź, proszę. Sądzę, że nadszedł już czas, aby omówić sposób, w jaki skłonimy twoją przyjaciółkę do wyjazdu.
Posłusznie usiadłam przyglądając się twarzy drugiego Anioła Ciemności.
- Już masz plan, prawda?- Zapytałam zaciskając usta- Chciałeś mnie tylko poinformować, w jaki sposób zamierzasz uratować Emily.
- Owszem, mam już plan. Otóż na kolonii, na której była twoja przyjaciółka był też i mój przyjaciel. Pozostają w bliskim kontakcie. Wierzę, że jeżeli ją poprosi, przyjedzie na kilka dni do niego. W sam raz, żeby zająć się Romanem, nie sądzisz?
- Będę chciała się z nią spotkać.
- To akurat nie jest dobrym pomysłem- Powiedział spokojnie- Matthew mówił, że nie chciała słuchać ani jego, ani Gregorego. Jak myślisz, jak bardzo Romano obsmarował cię błotem w ciągu tych dwóch miesięcy?- Westchnęłam przyznając Rafaelowi w myślach rację. Nie będę mogła się z nią jeszcze spotkać, ale za jakiś czas, kiedy już Romano nie będzie zatruwał naszej przyjaźni postaram się wszystko sobie wyjaśnić.
- Niech ci będzie. Jednak, kiedy to wszystko się skończy, zamierzam się z nią spotkać- Powiedziałam zamyślona.
- Jak chcesz, a teraz, jeśli pozwolisz idę powiadomić swojego przyjaciela- Wstał i skierował się w stronę drzwi.
-Zaczekaj!- Krzyknęłam nagle zaniepokojona- Zgodziłam się na plan, ale w dalszym ciągu mam parę pytań do zadania- Dodałam już spokojniej. Rafael odwrócił się powoli z wyrazem lekkiego zdziwienia na twarzy.
- Pytaj- Anioł zawrócił i usiadł obok mnie.
- Kim jest twój przyjaciel?
-Nazywa się Daniel- Czekałam na dalsze wyjaśnienia, ale zielonooki już najwyraźniej skończył.
- Nazywa się Daniel i…- Rafael uniósł brew z rozbawieniem, które po chwili zostało zastąpione przez powagę.
- I jest Aniołem.
- Słucham?- Nagle ogarnęła mnie złość- Chcesz pomóc mi oderwać Emily od anioła, żeby wpadła do drugiego?! Nie ma mowy! Nie zgadzam się!
- Gin… W tej chwili twoja przyjaciółka utrzymuje kontakty tylko z Romanem i Danielem, gdyż kazałem mu ją pilnować. Romano już od dawna miał oko na Emily Rosses, a kiedy zobaczyłem, w jaki sposób tworzy on nowe anioły, staram się pilnować ludzi przed takim losem. Daniel jest godzien zaufania i można mu spokojnie powierzyć opiekę nad twoją Emily. On jej nie skrzywdzi.
- Nie. Nie pozwolę mu zbliżyć się do Emily. Wystarczy już, że spotyka się teraz z aniołem. Nie możemy jej wysłać gdzieś indziej?- Spojrzałam w stronę Rafaela z nadzieją- Może do Chin? Jest wystarczająco daleko i bezpiecznie, prawda?- Już wiedziałam, że to był zły pomysł, zanim chłopak zaczął kręcić głową.
- Poleci za nią. Najlepiej będzie wysłać ją do Daniela.
- Ale…
- Jeżeli chcesz ją uratować od Romana musisz pozwolić jej spędzić trochę czasu z Danielem.  Wybieraj, Daniel czy Romano- Zacisnęłam mocno wargi piorunując Rafaela wzrokiem. W takich momentach jak ten mogłabym go rozerwać na strzępy i rzucić tygrysowi na pożarcie.
- To chyba oczywiste, prawda? Dzwoń to tego swojego Daniela- Warknęłam z rezygnacją. Anioł wyszedł, a ja usiadłam wygodniej i zaczęłam zastanawiać się, czy aby dobrze postąpiłam. Nie chciałam, żeby Emily spotykała się z Danielem, kimkolwiek on jest. Wiedziałam tylko, że jest Aniołem Ciemności, co nie było pomocne, ponieważ chciałam ją chronić przyjaciółkę od tego typu potworów. A jeżeli Daniel jej coś zrobi? Jeżeli ją ugryzie? Zabije? Przemieni? Potrząsnęłam mocno głową. Nie, tego nie zrobi, nie, dopóki ja żyję. Wystarczyło mi, że Greg został zmieniony i zmuszony służyć Romanowi. Musiałam go jakoś stamtąd wydostać. Naraz zaczęła wzrastać we mnie frustracja. W jaki sposób można to zrobić, skoro nawet nie wiem, gdzie go znaleźć, a co dopiero uratować. Zła z niewiadomego powodu wstałam i szybko ruszyłam w stronę drzwi. Musiałam wyjść z tego mieszkania, przejść się gdzieś, a nuż znajdę odpowiedź na któreś z wielu nurtujących mnie pytań.
Gdy sięgałam po klamkę, do mieszkania nagle wszedł Rafael, który uniósł brwi w zapytaniu.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Nigdzie- Burknęłam chcąc go wyminąć. Ze względu, że stał w przejściu, nie mogłam nigdzie wyjść- Mógłbyś się przesunąć?- Powiedziałam zirytowana spoglądając aniołowi w twarz, która była tak samo pusta, jak kartka papieru. Rafael zrobił krok do przodu, zmuszając mnie do cofnięcia się, po czym zamknął drzwi.
- Gdzie idziesz?- Powtórzył, jakby nie słysząc mojej niegrzecznie wypowiedzianej prośby.
- Idę się przejść, przesuń się- W małym pokoju nie było sposobu wyminięcia osoby, na której plecach nagle pojawiły się olbrzymie, czarne skrzydła.
- Nie- Oczy Rafaela w dalszym ciągu dziwnie się świeciły- Nigdzie nie idziesz.
- A niby dlaczego?
- Ponieważ czekamy na kogoś.
- My?
-Zgadza się, my- Zmrużyłam oczy wypatrując na twarzy Rafaela czegoś, co powiedziałoby mi, o czym myśli. Nie podobał mi się sposób, w jaki spoglądał na mnie. Z jakimś dziwnym wyczekiwaniem. Po chwili westchnęłam zrezygnowana.
- Dobra, na kogo czekamy?- Powiedziałam, celowo podkreślając końcówkę.
- Na pewną osobę- Odpowiedział zagadkowo, po czym wskazał na kanapę- Usiądziemy?
- W porządku, nie chcesz powiedzieć, co to za osoba, na którą czekasz to nie. Jasne, możemy usiąść- Ilość jadu, którego użyłam w swojej wypowiedzi była ogromna, jednak nie przejmowałam się tym, najwyraźniej tak samo, jak Rafael. Przeszłam energicznie pokój i usiadłam na sofie krzyżując ramiona.
Nie mając, co robić, przyglądałam się aniołowi, który wspaniałomyślnie nie zwracał na mnie uwagi. Owszem, zachowywałam się jak dzieciak, który nie dostał tego, czego chciał, aczkolwiek byłam za bardzo zestresowana całą tą sytuacją, żeby myśleć normalnie. Chciałam się przejść, żeby pomyśleć. Chodzenie zawsze pozwalało mi się skupić, dlatego wstałam i zaczęłam spacerować po pokoju.
Coś mi się nie podobało w zaistniałej sytuacji. Niepokój chyba zagnieździł się w mojej głowie już na stałe.
Oczywiście, czułam na sobie ciekawski wzrok Rafaela, który wodził za mną swoimi oczami. W końcu, po jakimś czasie zatrzymałam się.
- Jaki cel ma moje spotkanie z tą osobą, z którą mamy się spotkać? Dlaczego nie mogę iść i się przejść?- Nie było sensu wychodzić, kiedy Rafael tego nie chce. Jak na razie tylko zabronił, ale wiedziałam, że jeżeli spróbuję wyjść, zaczną się groźby, a zaraz za nimi czyny. Na samą myśl o tym przechodziły mnie ciarki.
- Ponieważ to jest niezwykle ważne.
- Dlaczego?
- Dowiesz się później- Warknęłam coś niewyraźnie, po czym wznowiłam wydeptywanie ścieżki w pokoju. Po jakimś czasie usłyszałam bardzo ciche kroki w korytarzu. Osoba zatrzymała się w tym samym momencie, co ja, tuż przed drzwiami mieszkania, w którym byliśmy.
- Wejdź- Powiedział Rafael cicho, po czym podniósł się leniwie z kanapy i stanął za mną.
Przez frontowe drzwi wszedł Atraz, który skinął Rafaelowi i spojrzał na mnie swoimi bladobłękitnymi oczami, które wydawały się wiercić we mnie dziurę.
- Twój czas się jutro kończy- Uniosłam brwi zdziwiona.
- Jeszcze nie uwolniłam wszystkich.
-  Ależ tak, właśnie, że tak zrobiłaś. Jutro rano wyjeżdża ostatnia osoba. Pozostałe dwie już są bezpieczne.
- Została jeszcze jedna osoba- Warknęłam zaciskając pięści, a łowca pokręcił głową nie spuszczając mnie jednak ze wzroku.
- Rafael wytłumaczył mi wszystko, temu ostatniemu nie możesz już pomóc.
-Właśnie, że mogę i pomogę. Nie mogę go zostawić na lodzie- Kłóciłam się, jednak najwyraźniej moje argumenty nie ruszały Atraza, który spojrzał teraz w stronę Rafaela.
- Powiedziałeś, że dzisiaj mogę ją zabrać. Jeżeli ucieknie, czy ją złapiesz, czy ja będę musiał to robić?- Padło pytanie, które mnie zmroziło. Zabrać? O co tu chodzi? Wraz z odpowiedzią napłynął strach, który sprawił, że nie mogłam się ruszać. On chciał mnie zabrać do Romana. Myśl ta krążyła ciągle w mojej głowie, sprawiając, że nie usłyszałam odpowiedzi Rafaela, zdrajcy. Nie zważając na to, że odwracając się będę miała za plecami anioła, który zaprowadzi mnie do Romana zwróciłam się do zielonookiego.
- Kłamałeś. Mówiłeś, że nie będę musiała się spotykać z Romanem- Poczucie zdrady narastało we mnie, boleśnie wbijając się i mówiąc, że nie trzeba było mu wierzyć. W pewnym sensie ufałam Rafaelowi przez to, że zawsze mówił prawdę. Najwyraźniej się myliłam. Nienawiść i wściekłość zaczęła się kształtować gdzieś w moim ciemnym kąciku umysłu rozprzestrzeniając ciemność i barwiąc mój wzrok na różowo.
- Nie, nie kłamałem. Czy pytałaś kiedykolwiek o plany, z którymi ciebie wiążę? Nie. Dlatego nie możesz powiedzieć, że kłamałem. Atraz?
-Prawda. Idziesz?- Wiedziałam, że pytanie było skierowane do mnie, jednak wciąż nie potrafiłam w to uwierzyć- Genevieve?
- Gin- Warknęłam, poprawiając łowcę, po czym po raz ostatni spoglądając w oczy Rafaela z nienawiścią, westchnęłam- Chyba nie mam innego wyboru, prawda?
Czułam się otępiona, jakbym to nie ja uczestniczyła w tej scenie. Wszystko wydawało mi się surrealistyczne, nieprawdziwe. Nie wiedząc dokładnie, dlaczego, ruszyłam w stronę drzwi, przez które zostałam przepuszczona przez Atraza.
- Idź na parter- Usłyszałam tylko i nie mając większego wyjścia, zrobiłam to, co mi kazał. Dopiero później zorientowałam się, co mi powiedział.
- To nie lecimy?- Zapytałam zdziwiona spoglądając w tył na anioła, który spojrzał na mnie z politowaniem.
- Z twoją umiejętnością do lotu? Słyszałem, że zaraz po przemianie uciekłaś Romanowi- Pomimo, że jego twarz bardziej przypominała wrogą maskę, mogłam zobaczyć, że w jego oczach błądzą dziwne ogniki, które przypominały rozbawienie. Zmarszczyłam brwi, przypominając sobie nagle, że faktycznie tak zrobiłam. Jednak to było zanim prawie straciłam skrzydła. Atraz nagle spowolnił, aż całkowicie się zatrzymał wiercąc we mnie swoim wzrokiem.
- Prawie straciłaś skrzydła?- Nie odpowiedziałam, tylko popatrzyłam w stronę anioła z niecierpliwością, która miała zakryć nagły strach. W tym momencie miałam ogromną ochotę uderzyć się w czoło.
- Możemy już iść?- W jaki sposób ja to robię, że nic mi się nie udaje? Nawet trzymanie budzi na kłódkę? Westchnęłam, próbując się uspokoić, po czym wyszłam z budynku, jednak, gdy zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie dalej pójść, stanęłam.
- Na parking- Mruknął łowca, który nagle zjawił się obok i poczekał, aż ruszę w stronę, którą wyznaczył. Świeże powietrze trochę mnie ocuciło z letargu, w którym się znajdowałam, z całą siłą uderzając bieżącą sytuacją. Właśnie idę z łowcą Romana, który mnie do niego prowadzi, pomyślałam zszokowana.





I oto następny rozdział!
Jak się podoba? Stwierdziłam, że nadszedł czas, aby nasza Gin weszła znowu do gry. ;)
Ale najlepsze jeszcze przed nami. :D
No, nie będę się już bardziej rozpisywała, muszę się jeszcze przygotować do szkoły, itp. :)
Zachęcam do komentowania i głosowania na bloga; a tak w ogóle, zauważyliście, że spadliśmy na piąte miejsce? :c
Pozdrawiam serdecznie wszystkich!

23 komentarze:

  1. Jej jestem pierwsza. :D
    Jak Rafael mógł zdradzić Gin ?! No jak ja się pytam ? To nie sprawiedliwe :'( Ciekawe czy nasza ukochana bohaterka zwieje łowcy :D I co Rafael ma w tym swoim łebku :D Nie moge się doczekać następnego rozdziału :D

    Pozdrawiam Clary :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, ze Rafael nie zdradziłby Gin, jest na to za fajny. Jest moim ulubionych bohaterem.
      Gin na pewno zwieje łowcy, ona zwieje każdemu :D

      Usuń
    2. Czy zwieje? Szczerze powiem, że sama sobie zadaję to pytanie. Rozdział jak się napisze- tak będzie. Już od dawna opowiadanie żyje własnym życiem, ja tylko przepisuję to, co mi dyktuje. ;)
      Cieszę się ogromnie, że lubisz Rafcia :)

      Usuń
  2. Świetne :D Myślę, że Rafael nie zdradził Gin, ale nie lubię go w porównaniu do Roxee :) Najlepsza jest Gin, podoba mi się jej charakter :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu się podoba Rafael, ale to dobrze :D Charakter Gin kojarzy mi się z tykającą bombą przywiązaną do nogi, nigdy nie wiesz kiedy wybuchnie i nie możesz się jej pozbyć. ;)

      Usuń
  3. Świetne, niesamowity zwrot akcji. Oby tak dalej.
    Jej, znowu będę trzęść się z niecierpliwości w oczekiwaniu na kolejny rozdział. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że teraz się już naprawdę zaczyna :) Rozdział pojawi się niedługo, już jest gotowy :)

      Usuń
  4. Świetny czekam na kolejny:*
    Życzę dużo weny i pozdrawiam;]
    Natalx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena się przydała, dziękuję bardzo :)
      Reia

      Usuń
  5. Akcja wreszcie ruszyła do przodu. A Ty jesteś pewna, że Gin jest czarnym aniołem, a nie wilkolakiem? Strasznie warczy w tym rozdziale. Chyba,że lubisz słowo "warczy".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trochę nadużyłam tego słowa i następnym razem postaram się zastąpić je jakimś innym. :) I tak, jestem w stu procentach pewna, że Gin jest Aniołem Ciemności, a nie wilkołakiem ;)

      Usuń
  6. Trochę się pogubiłam w tejn scenie z Artazem ale jestem zadowolona. Nie sądzę, żeby Rafael był zdrajcą, bo to wszystko nie miałoby sensu. Ale mam nadzieję, że Gin spotka się z Romanem :D Stęskniłam się!!! Na spotkanie z Romciem!
    Co z Gergiem ja się pytam?! Straszliwie mnie zaciekawił. Wierzę, że odegra jakąś istotną rolę.
    Kończę już, z najserdeczniejszymi pozdrowieniami i życzeniami mnóstwaaaa weny!
    Kraken

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. W następnym rozdziale z pewnością spotka się z Romanem, Greg też się pojawi! Również pozdrawiam i dziękuję, z pewnością się przyda :D

      Usuń
  7. Ale fajne! Super pomysł i wykonanie!!!
    Uwielbiam anioły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja też je bardzo lubię :D Właściwie, mam nawet małą obsesję na punkcie aniołów :)

      Usuń
  8. Czekam na następny ! Coraz rzadziej komentuję, ale czytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czytasz :) A komentarze, oczywiście nie będę zmuszała nikogo do pisania ;D

      Usuń
  9. Anonimowy21:48

    fajne kocham
    kiedy next?


    ~Naćpana Żelusiami <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj albo jutro, zależy od tego, kiedy moja siostra się do tego zabierze, chociaż szczerze powiem, im szybciej tym lepiej! :D

      Usuń
  10. Znalazłam twój blog i zakochałam sie w Gin i Rafaelu od pierwszych rozdziałów. Bardzo szybko czas mi zleciał na przeczytanie każdej części.
    Fajny zwrot akcji. Chociaż wydaje mi sie ze Rafael nie bedzie tą złą osobą. A Gin zapewne zwieje :-D
    Strasznie ubolewam nad tym, że rozdziały nie są dodawane codziennie. Ale rozumiem Cie nie ma tyle czasu oraz pomysłów by od razu.napisać wszystko.
    Życze weny i czekam na nową część.
    Balack...Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zobaczymy, czy zwieje. ;) Mam co do niej pewne plany i niestety nie widzę żadnej ucieczki, chociaż wszystko może się jeszcze zdarzyć. :D Tak, ostatnio mam problemy z nowymi pomysłami... Mam jednak nadzieję, że jakoś mi się uda coś jeszcze wymyślić i zaskoczyć czytelników. ;)

      Usuń
  11. Anonimowy12:49

    Witam,
    rozdział bardzo mi się spodobał... działanie Rafaela trochę mnie zaskoczyło (chodzi mi o to, że Gin trafia w ręce tego łowcy)... ale mam też podejrzenia, że Rafael chce mieć kogoś w środku bliżej Romano.... ciekawe czy Gin zwieje.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń