4 maja 2013

XXVI







Nie wiedziałam, ile siedziałam tak oglądając trawę. Prawdę mówiąc, nie widziałam trawy, przed oczami miałam ucieczkę. Tym razem ją zaplanuję. Każdy detal. Wciąż miałam gdzieś swój plecak, nikt, ani Sabidim ani nikt inny go nie ruszał. Cieszyłam się, ponieważ nie lubiłam, gdy ktoś ruszał moje rzeczy, które po prostu są moje i już. Nigdy nie pozwalałam nikomu, nawet najbliższym przyjaciołom grzebać w moich torbach lub pokoju. Nawet wtedy, gdy nie miałam tam niczego ważnego. Szybki tupot czyjś stóp wyrwał mnie z zamyślenia. Teraz mogłam spojrzeć w stronę ogniska, lub raczej miejsca, gdzie powinny być płomienie, a teraz są jedynie sczerniałe kawałki drewna, niektóre jeszcze się żarzyły.  Wiatr zawiał poruszając liśćmi jedynego drzewa oraz uderzającymi o siebie w nieregularnym rytmie igłami, które wraz z szelestem tworzyły hipnotyzującą oraz niepowtarzalną muzykę, częściowo zagłuszając inne odgłosy lasu, ale nie tupotu, wciąż zbliżającego się w moją stronę.
- I co, kto to był?- Zapytałam, gdy tupot ustał. Czułam, że Marcus spogląda na Sabidima, ale nie patrzyłam się na żadnego z nich. Udawałam spokój, podczas gdy miałam ochotę krzyczeć i kłócić się o to, co mogę, a czego nie.
- Pachoł Romana- Padła odpowiedź. Starałam się powstrzymać westchnięcie z zirytowania, niestety, nie potrafiłam.
- To wiem, kto to był?- Zapytałam ponownie, wreszcie odwracając wzrok od niemal zgaszonego ogniska w stronę aniołów. Oboje stali wymieniając między sobą porozumiewawcze spojrzenia. W końcu, Sabidim wzruszył ramionami, a Marcus spiął się, zanim jego oczy zwróciły się w moją stronę.
- To był Atraz.
-Kto?- Zapytałam marszcząc brwi. Blondyn westchnął.
- Atraz, jeden z najlepszych łowców Romana- Poczułam zimno rozprzestrzeniające się po moich kościach.
- Łowców? A po co niby łowca miałby przylecieć tutaj? Przecież nikt nie wie, że tutaj jestem- Powiedziałam. Więc dlaczego tu przyleciał? Sabidim chyba zauważył pytanie w moich oczach, bo odpowiedział – Nie wiemy tego. Ale już go nie ma. Pewnie miał nas szpiegować.
Widziałam, że nie mówili mi całej prawdy. Złość zaczęła się formować we wnętrzu, palić żyły…
- Dość- Powiedziałam, po części sama do siebie, a po części do aniołów- Powiedzcie mi, co tu do diabła robił łowca- Już otwierali buzie, aby odpowiedzieć, ale przerwałam im- Nie mówcie nic, jeżeli chcecie kłamać. Przecież widzę, że coś ukrywacie- Spiorunowałam obu wzrokiem, chociaż i tak nie mieli zamiaru odpowiedzieć. Widziałam to, ponieważ na twarze obu i Marcusa i Sabidima wpłynęły uśmiechy. Chwilę potem Szkarłatny spojrzał na niepalące się już ognisko i odszedł szukając suchych gałązek, z których rozpali kolejne ognisko. Tymczasem Marcus wciąż uśmiechał się do mnie. Nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Dlaczego się uśmiechasz?- Zapytałam, nie mogąc już tego wytrzymać.
- Dzisiaj ci się upiekło. Znowu- Zmarszczyłam brwi, nie bardzo rozumiejąc zbytnio, o co chodziło chłopakowi.
- Co mi się upiekło?
- Trening- Odpowiedział krótko. Uniosłam brew.
- To, że dzisiaj mi się upiekło, nie znaczy, że jutro mi się upiecze. A poza tym, może chciałam dzisiaj ćwiczyć?
Odwróciłam się, po czym poszłam w stronę swojej jaskini. Tam, bez myślenia poszłam spać. Musiałam zbierać siły.
Następnego dnia trening się odbył, zaczął się od rozciągania mięśni pleców, lub raczej Marcus zmuszał mnie do wykonywania ciężkich ćwiczeń.
- I niby jak, do jasnej cholery mam o zrobić?!- Krzyknęłam, już niewiadomo, który raz tego wieczora patrząc się na chłopaka, który zwinął się niemalże w supeł.
- Normalnie- Widząc moją przerażoną minę westchnął ciężko- Naprawdę, przekonywanie cię do tego jest trudniejsze, niż wykonanie. Chodź, pokażę ci jak- Powiedział już nieźle zirytowany.
Niechętnie podeszłam, celowo się ociągając, po czym wykonywałam każdą rozkaz blondyna.
- Nie umiem!- Sapnęłam upadając ciężko na plecy.
- Bo się wcale do tego nie przykładasz!- Krzyknął, a jego policzki zaczerwieniły się ze złości.
- Właśnie, że się przykładam, to twoja wina.
-Moja wina!- Krzyknął oburzony, a ja pokiwałam z powagą głową.
- Tak, twoja. Nie potrafię się tak zgiąć, żaden człowiek nie potrafi.
- Ale ty nie jesteś już człowiekiem!- Znowu krzyknął, już chciałam się z nim o to pokłócić, gdy usłyszałam śmiech. Razem z Marcusem w jednej chwili odwróciliśmy się w stronę, z której owy dźwięk nadchodził.
- Co tutaj robisz?- Warknęłam, na co Szkarłatny roześmiał się jeszcze głośniej.
- Stoję, słucham- Zdążył wysapać między śmiechem.
- W takim razie idź stąd. Ćwiczę- Powiedziałam poważnie, już się uspokajając.
- Co ćwiczysz? Granie Marcusowi na nerwach?
Już chciałam zaprzeczyć, gdy nagle zmieniłam zdanie.
- A jeżeliby nawet, to, co?- Blondyn stojący obok mnie warknął, a Sabidim roześmiał się na całego, aż musiał się podtrzymywać drzewa, żeby nie upaść. Sama nie mogłam wytrzymać, i po chwili również cicho zaczęłam chichotać. Po jakimś czasie usłyszałam łopot skrzydeł.
- Sabidim- powiedziałam, słysząc, że on także gwałtownie przestał się śmiać i zaczął się przysłuchiwać z zaciętą twarzą.
- To nie jest Rafael- Powiedział, po czym spojrzał na Marcusa, a w jego oczach czaiło się wesołe oczekiwanie- Ukryj ją- Zdążył jeszcze dodać, po czym zniknął. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, jak on to robi, gdy zostałam gwałtownie pociągnięta za ramię.
- Musimy iść- Usłyszałam.
- Musimy pomóc Sabidimowi- Sprzeciwiłam się, chociaż szłam, za Marcusem.
- Nie teraz- Machnął ręką zniecierpliwiony. Jego druga strona, jak to określiłam ostatnio zaczęła wychodzić na powierzchnię. Wiedząc, że i tak bym nie wygrała z tą stroną, pobiegłam za chłopakiem. Mimo, że mi się to nie podobało. Mimo, że nie chciałam.
Blondyn ciągle mnie poganiał, warcząc, gdy stanęłam na jakiejkolwiek gałązce, która łamała się pod moim ciężarem. Również warczałam. Drzewa zmywały się w jedno, na szczęście udawało mi się jakoś ich unikać, chociaż ledwo. Adrenalina przyjemnie krążyła w moich żyłach, dodając szybkości, siły.
Nie wiedząc, kiedy wpadłam na plecy Marcusa, który niewiadomo, kiedy się zatrzymał.
- Uważaj, jak biegasz- Warknął, zbierając się z ziemi.
- To ty ostrzegaj, kiedy się zatrzymujesz- Syknęłam, nieźle już zdenerwowana pocierając obolały nadgarstek, którym uderzyłam w plecy anioła.
- Chodź, szybko- Pomógł mi wstać, oczywiście łapiąc za bolący nadgarstek. Połykając przekleństwa cisnące się na język poszłam za szybko oddalającym się chłopakiem, który szedł, a w następnym momencie zniknął.
- Marcus?- Zapytałam, wciąż idąc i szukając nieznośnego anioła.
- Tutaj- Usłyszałam jego głos spod ziemi. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do miejsca, skąd wydawało mi się, że słyszałam, Marcusa. Minęło trochę czasu, zanim zorientowałam się, że chłopak wskoczył do niewielkiej dziury, w głąb ziemi.
- Wskakuj, Gin, poprzyglądasz się później- Znowu usłyszałam z kapką kpiny oraz irytacji w jego głosie. Westchnęłam, po czym wskoczyłam lądując na głośno całych stopach, przez co poczułam cały upadek. Anioł westchnął.
- Musisz mi przypomnieć, żeby cię nauczyć skakać, bo robisz to tak, jak biegasz- Zmrużyłam oczy, czując coraz większą irytację. Otwierałam już buzię, chcąc powiedzieć coś niezbyt miłego, gdy chłopak mi przerwał.
- Nie teraz. Jeszcze nie jesteśmy na miejscu.
Poprowadził mnie przez siatkę korytarzy wykopanych z ziemi, aż w końcu, wchodząc do niewielkiego pomieszczenia, usiadł na zwierzęcym futrze klepiąc miejsce obok siebie. Pokręciłam głową, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Gdzie jesteśmy?
- W schronieniu- Prychnęłam.
- To widzę. Jak myślisz- Zmieniłam temat- Kto leciał do nas?
Chłopak wzruszył ramionami.
- Mógłbyś odpowiedzieć- Warknęłam.
- Nie wiem. Wystarczy?- Zapytał uśmiechając się. Najwyraźniej Marcus już wrócił. Skrzywiłam się.
- Wiesz, że nie.
- Tak, wiem- Odpowiedział denerwująco. Spiorunowałam go wzrokiem, za co zostałam obdarowana szerokim, złośliwym uśmiechem.
- Opowiedz mi coś o Atrazie- Zażądałam, ponownie zmieniając temat. Przez dłuższy czas słyszałam tylko ciszę, aż stała się ona wręcz namacalna usłyszałam ciche westchnienie.
- W zasadzie, czemu nie?- Mruknął chłopak, nie wiedziałam do kogo, do siebie, czy do mnie- Czego takiego chcesz się dowiedzieć o Atrazie?
Czego? Wszystkiego! Pokręciłam głową chodząc w kółko po pomieszczeniu wykopanym w ziemi.
- Kim on jest?- Zapytałam Marcusa, który prychnął rozbawiony.
- Jest łowcą.
- To wiem- Warknęłam- I co takiego robi taki łowca?- Zapytałam, nie bardzo rozumiejąc, czym się zajmuje.
- Łowcy, no cóż, nie bardzo wiem, jak to wytłumaczyć. To są…- Zmarszczył brwi, próbując znaleźć odpowiednie słowo- Tropiciele!- Krzyknął rozpromieniony- Są to tropiciele. Działają na zasadzie, wytrop, schwytaj, odbierz nagrodę od zleceniodawcy. Lub coś w tym stylu.
- Więc po co przyleciał tutaj?- Mruknęłam- Do ciebie, Sabidima albo do mnie.
W tym momencie zobaczyłam, że twarz Marcusa ciemnieje.
- Jak myślisz? Do kogo?- Zapytałam stukając się palcem wskazującym po brodzie, świadomie patrząc się na niego tak, jakbym wiedziała już, jaka jest odpowiedź.
- On szukał ciebie- Ledwie usłyszałam, jak to powiedział. Mój palec się zatrzymał, zamrażając go, jak i całą resztę ciała.
- Wiedziałam- M
ruknęłam ponuro- Wiedziałam.





Już jest praktycznie jutro, więc dodaję. :)
I jak się podoba nowa postać?
Początkowo miał być to ktoś inny, ale wena się zbuntowała obstawiając na Artrazie. ;)
Hej, mam pytanie, co wy widzicie takiego w Marcusie?
Bo kompletnie tego nie rozumiem... Marcus to Marcus. :d
Trochę ten rozdział jest zakręcony, przyznam, ale już nic na to nie poradzę.
Jestem bardzo zadowolona z tego, że tyle osób odwiedza mojego bloga jestem bardzo dumna z tego powodu. :)
Proszę również o oddawanie głosów na bloga, może dla was nie jest to aż tak ważne, ale dla mnie owszem, a nawet bardzo oraz komentowanie. :D
Pozdrawiam, Reia


30 komentarzy:

  1. Racja, rozdział zakręcony odrobinkę. Musiałam się skupić na tekście trochę bardziej niż zwykle ale trudno. Co do Marcusa, to jest taki koleś, że jak się o nim czyta to automatycznie masz poprawiony humor. On się brechta, ty też się brechtasz (brechtanie- słowo wymyślone przeze mnie i moją koleżankę, znaczy tyle co głupio śmiać się bez powodu). On się wścieka, ty też się wściekasz. Bez niego to by nie było to samo...
    A taka drobna prośba, popraw to z tymi dialogami, chodzi mi o to żeby każda wypowiedź była w innej linijce, bo zlewa się to w całość przez co trudniej czytać. Pozdrófffka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych dialogów, nieważne. Coś mi się musiało źle wczytać. Sorki za kłopot jeśli wprawiłam Cię w dezorientację.

      Usuń
    2. Nie, nie, właśnie był problem, ale już go poprawiłam. Rozdział zakręcony, ponieważ dzień był nieco zakręcony. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć. Za dużo myśli w jeden dzien. Możliwe też, że za dużo się dzieje w dzisiejszym rozdziale. Hmm, powinnam go rozdzielić, ale teraz jest już za późno. W każdym razie, dzięki za wytłumaczenie. :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    3. świetny dział . Może i jest trochę zakręcony ale zakręcenie jest FAJNE :D

      Usuń
    4. Marcus jest uroczy <3 ale ta jego miła czesc, nie ta okropna xd super rozdział <3

      Usuń
  2. Anonimowy17:52

    Rozdział, jak zawsze, jest naprawdę świetny. Ciekawy, dynamiczny. I ten akurat, faktycznie jest nieco pokręcony, ale to uważam za plus.
    Coś się dzieje, nie jest nudno i czyta się przyjemnie, więc nie jest źle.
    Zgrabnie wprowadziłaś postać Artaza. Na razie jednak nie wiem, co w nim siedzi.
    A co do Marcusa.. Fakt, to po prostu Marcus. Ale zajebisty, słodki, kochany Marcus. :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    PS: Przepraszam, że komentuję z takim opóźnieniem, ale internet odmówił współpracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co siedzi w Artazie? Zło wcielone... Wybacz, musiałam. :)
      Dzięki, teraz już wiem (mniej więcej) dlaczego podoba się wam Marcus. ;)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kajuuuu!!! Marcus jest mój! Poczytaj sobie komentarze!
    Co ja widzieć w Marcusie? Jest cudowny! *-* Dowcipny, wredny, uroczy(...)wspaniały, kochany, jest zajebisty, jest Marcusem, ma swoją mhroczną stronę, mam do niego słabość,bez niego to nie było by to opowiadanie, poprawia mi humor sama jego obecnoć i obawiam się, że go zabijesz... :C Tacy ludzie giną. Są za fajni i inni są zazdrośni i ich zabijają. Zjem cie jak go zabijesz :C
    Artaz to spoko gościu. Lubię łowców, wszelkiego rodzaju. Dobrze, że wena się uparła, bo zgrabnie go wpasowałaś. Cieszę się, że nie ma Rafcie, bo tak jak obecność Mracusa poprawia mi humor i zawsze jestem po jego stronie, wkurwiam się, jak Gin go wkurza, tak samo cieszę się, jak Gin wkurza Rafcia, coś mu się dzieje, a sama jego obecność powoduje u mnie nerwicę. :3 Sabidim... Za to Sab jest neutralny. Spoko gościu, ale nie jestem jakość specjalnie przywiązana ^^
    Rozdział szybki, myk, myk, cudnie etc. :D
    Pozdrawiam Cię, pajączku kochany!
    Kraken

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhroczną stronę, powiadasz? ;)
      A kto powiedział, że ja go zabiję? Może będzie to ktoś inny? ;p
      Nie, w rzeczywistości w tej części inna muszka zostanie ofiarą, Marcus jest jak na razie bezpieczny. :) No, powiedzmy, że było to zamierzone. Rafcio musi taki być, kiedyś się dowiesz dlaczego, jednak sądzę, że i tak nie zmienisz swojej opinii na jego temat. ;)
      Pająk też pozdrawia i chcę przypomnieć, że jego sieć jest w dalszym ciągu pusta! :D

      Usuń
    2. Kraken! :< Marcus jest mój i tylko mój! Ty weź się zakochaj w Rafaelu ;D

      Usuń
    3. Mhroczną stronę to mam ja moja droga! Ja się z wami o Marcusa nie kłócę. Jest super nie zaprzeczę ale... bardziej lubię Sabidima. Jest taki superaśny. I o kim ty Reia mówisz? Kto może zostać zabity (wysila mózgownicę, niestety wysiłki Mrocznej spełzły na niczym)? Już ja poprowadzę śledztwo i dowiem się kogo zabijesz bo do śmierci tego kogoś czekać nie zamierzam!

      Usuń
    4. Rafael? Fuj. To ty mówiłaś, że go lubisz, jak bił Gin :C Ja kocham Marcusa od początku. Weź sobie Kamila!!!
      Sabidim umrze!!! :D moje kolejne przeczucie!!!

      Usuń
  4. Anonimowy17:31

    Zarąbiste *.* Od pierwszego rozdziału wciąga (przeczytałam wszystko na raz), a Marcus jest po prostu rozbrajający. A tak ogólnie to jest uroczy przez to swoje spoufalanie się z główną bohaterką ;D I czekam na słodką zemstę Gin na nim za to budzenie. Serio jestem ciekawa co takiego jest w niej, że Roman jej tak zawzięcie poszukuje (choć mam już swoje podejrzenia). Już nie mogę się doczekać dalej ;] Tak w ogóle opowiadanie naprawdę pisane jak przez zawodową pisarkę, a w opowiadaniach (książkach) fantasy jestem całkiem rozeznana, bo naprawdę masę tego przeczytałam. A najważniejsze! Mam nadzieję i snuję takie fantazje, xD że Gin będzie z Marcusem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, zapomniałam o tym, ale jest już raczej trochę za późno na to. :( Co takiego jest w niej ciekawego, dowiesz się za niedługo (a przynajmniej mam taką nadzieję). Nie, raczej nie. Widziałam książki (lub raczej czytałam ;), które są milion razy lepsze, moje opowiadanie przypomina raczej robaczka. :) Właściwie... zastanawiałam się nad tym, ale raczej nie. Tutaj Gin będzie sama jak palec (po części dlatego, że nie potrafię pisać słodkich, całuśnych chwil) :)

      Usuń
  5. Co widzę w Marcusie...? Nic. Na 100%.
    A co do rozdziału, to jak zwykle świetny. Może i wyłapałam jedno powtórzenie(ognisko), lecz kogo to obchodziXD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I byłabym szczęśliwa, gdyby Marcus zginął;p

      Usuń
    2. No właśnie, kogo to obchodzi? :D
      No to w takim razie dobrze. ;) Ale zginął? Nie, ktoś musi przecież męczyć Gin, a poza tym, mam już jedną ofiarę na koniec. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Anonimowy20:04

    Przeczytałam dawno, ale zapomniałam dd komentarz :P
    Ja osobiście nie życzę Marcusowi śmierci, ale czasami jest wredny :P Teraz jednak go coraz bardziej lubię :P Te silny charakter ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu ktoś musi być czasami wredny i denerwujący. :)

      Usuń
    2. Anonimowy17:53

      Haha no tak racja ;) Zawsze znajdzie się taka osoba ^^

      Usuń
  7. Na samym początku chciałam strasznie przeprosić!
    Ostatnio nie miałam dostepu do komputera, a jak już miałam to na chwilę. Tak więc nie miałam jak skomentować, bo nawet na telefonie limit darmowego internetu przekroczyłam. Można powiedzieć, że zostałam na lodzie.
    KRAKEN! Marcus jest MÓJ!!! :D
    Tylko mój i nikogo innego! xd

    To mnie rozwaliło: Co ćwiczysz? Granie Marcusowi na nerwach? hahahahahahah

    Co widzimy w Marcusie? On jest taki... No inny jest! Nie wiem jak mam to określić, ale go pokochałam, o ile to w ogóle mozliwe :D
    Czasem sie wkurza, ale to wina Gin^^
    Cały czas o coś pyta i marudzi ;D Nie, że coś do niej mam! O nie! Po prostu tak, jakoś :)

    Świetny rozdział :) Czekam na nn.
    + Powtórzę jeszcze raz: Marcus jest mój! :D

    Kaja :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, spoko, ja też tak miałam. ;)
      Przecież musi się denerwować. Nie może być zawsze szczęśliwy. ;D
      Musi pytać, bo dopiero zapoznaje się z nowym życiem i marudzi, bo jej się to nie podoba. :)
      Jak na razie jest mój, nie mogę go jeszcze oddać, chyba, że nie chcecie go w opowiadaniu. ;P

      Usuń
  8. Anonimowy15:30

    Witam,
    w weekend natrafiłam na Twoje opowiadanie, i zaledwie chwilę zajęło mi przeczytanie wszystkich rozdziałów, piszesz bardzo dobrze, lekko, sama historia jest bardzo ciekawa. Masz od teraz nowego, stałego czytelnika...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. Cieszę się z tego powodu. :)
      Dziękuję i również pozdrawiam, Reia.

      Usuń
  9. Anonimowy21:15

    Nie mogę się doczekać kolejnego;*/Natalx

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Lovciam Marcusa i Sabidima. Rafcio jest wredny. Aż mi zęby zgrzytają jak o nim czytam.
    Jeśli chcesz zareklamować swojego bloga to zapraszam na http://zareklamuj-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy21:59

    Kochana ty masz taki talent że nie wiem;*
    Czekam na kolejny z niecierpliwością;*/Natalx

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero jakiś czas temu zaczęłam czytać Twoje opowiadanie od początku i muszę przyznać, że świetnie piszesz. Podoba mi się to :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy17:47

    No i mamy nowego anioła ;) Marcus jest przeuroczy, ale chyba wolę jednak tą jego ciemniejszą stronę, którą co jakiś czas pokazuje ;)

    OdpowiedzUsuń