10 marca 2013

XX



W końcu zmęczenie wzięło nade mną górę i postanowiłam złapać krótką drzemkę. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko położyć się na ziemi. Westchnęłam i ułożyłam się na zimnym podłożu. Byłam tak zmęczona, że nie zwracałam na to uwagi, tylko oddałam się w objęcia ciemności.
Obudził mnie ból pleców. Syknęłam i przewróciłam się na drugi bok. Zirytowana otworzyłam oczy przypominając sobie nagle, że jestem w jaskini. Spojrzałam znowu na malowidło przedstawiające dwóch aniołów, jednego z białymi skrzydłami i drugiego z czarnymi. Nie wiem dlaczego, ale ten obrazek mnie fascynował. Później przeniosłam wzrok na dziwny tekst, który wciąż się świecił własnym, błękitnym światłem, jakby podświetlane od środka. Ale wiedziałam, że to nie jest to, ponieważ to był ten dziwny metal. Ciężko się podniosłam, próbując choć trochę ogrzać zlodowaciałe plecy i podeszłam do ściany uważnie czytając zawiłe literki połączone  żyłkami tworzywa. Niestety, nic z tego nie rozumiałam. Musiał to być jakiś stary język, albo może i łacina? Tego nie wiedziałam, nie znałam wielu języków, ledwo władałam nad trzema, których uczyłam się odkąd pamiętam. No cóż… Aż tak pięknie nie mogło być. Podniosłam rękę i delikatnie musnęłam samymi koniuszkami palców gładkie żyłki, bojąc się, że metal może mi coś zrobić, co było śmieszne.
Wraz z moim dotykiem rozbłysł on wesoło na błękitny kolor, jakby mnie rozpoznając, po czym szybko przygasł, tak, że mogłam znowu widzieć. Jakby ośmielona położyłam dłoń na chropowatej powierzchni rozkoszując się dziwnym ciepłem wychodzącym zza ściany. Westchnęłam jeszcze raz przyglądając się całej grocie, po czym skupiłam się na tym, w jaki sposób do jasnej cholery mam się stąd wydostać!? Bałam się wyciągnąć skrzydła, bałam się tego, że nigdy już nie będę mogła polecieć. Gdy myślałam o tym, strach zatykał mi gardło nie pozwalając oddychać. Mój oddech stał się najgłośniejszym dźwiękiem w sali. Szybko jednak się opanowałam stwierdzając, że muszę jednak uwolnić skrzydła, pozwolić im smakować nocy, dla której zostały stworzone. Miałam przecież wybór. Samej stąd wyjść albo palić się ze wstydu zostając wyciąganą przez Rafaela lub Sabidima. Druga opcja raczej mi nie odpowiadała.
Z ogromnym lękiem zamknęłam oczy i wysuwałam skrzydła. Nie myliłam się, bolało, ale nie bardzo. Było to raczej podobne do szczypania. W każdym razie zbytnio mi to nie przeszkadzało. Spojrzałam w górę, a później znowu rozejrzałam się jaskini. Nie wiedziałam, czy mogę o niej mówić, orientując się, że właśnie o tej jaskini mówił Sabidim. Dotarło do mnie, że dziwny tekst to przepowiednia. Byłam ciekawa, o czym ona mówi, co jest w niej zawarte. Machając skrzydłami czułam się jakby ktoś mi rozrywał mięśnie. Łzy popłynęły z moich oczu i przygryzłam do krwi swoją wargę, aby nie krzyczeć.
Jakimś sposobem wygramoliłam się na powierzchnię wycierając zniecierpliwiona mokrą twarz i ciężko oddychając. Trudniej było wyjść, niż wejść, pomyślałam rozglądając się wokoło. Noc właśnie zapadała, widać już było księżyc wyglądający co chwilę zza gęstych chmur. Szybko strząsnęłam z ciebie ziemię sprawdzając przy tym stan ciuchów. Były całe zakrwawione i podarte. Westchnęłam głęboko, aż zabolały mnie żebra, po czym skupiłam się na zakrywaniu dziury biegnącej do jaskini.
Mniej więcej zadowolona z efektu rozejrzałam się wokoło, po czym wybrałam kierunek. Gdzieś po drodze zapolowałam i zmieniłam ciuchy na ostatni szary podkoszulek i czarne spodnie, wkładając zniszczone ciuchy do wciąż wiszącego na moim ramieniu plecaka. Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze mnie nie szukają. Oczywiście, byłam zadowolona, że tego nie robią, ale coś mi jednak nie grało. Przecież Rafael zawsze próbował mnie znaleźć, dlatego nie widziałam powodu, dla którego miałby nie robić tego i tym razem. A może w końcu postanowił dać mi spokój, pomyślałam z nadzieją. Nie, pewnie mnie śledzi, jak ostatnio. Gdy tak szłam rozmyślając, nie usłyszałam cichego szelestu liści i zostałam powalona twarzą w ziemię.
Moje ręce zostały skutecznie unieruchomione, a na mnie leżał ogromny ciężar. Zamiast próbować się wyrywać to leżałam nieruchomo czekając.
- Znowu uciekłaś Genevieve- ktoś odezwał się aksamitnym głosem tuż obok mojego ucha, a ja z trudem powstrzymałam warknięcie. Kto normalny nazywa swoje dziecko takim imieniem? – I co ja mam z tobą zrobić?
- Skąd niby uciekłam, Rafe?- zapytałam słysząc warknięcie nad moim uchem, po czym zostałam mocniej przyciśnięta do ziemi.
- Nie nazywaj mnie tak.
- W takim razie ty nie mów do mnie Genevieve- odparowałam wściekła. Usłyszałam, a później poczułam westchnięcie, aż dostałam ciarek- Bądź tak miły i nie dmuchaj mi do ucha.
- Pozwoliłeś mi odejść, więc dlaczego mówisz, że uciekłam?
-Bo zmieniłem zdanie i wyznaczyłem Marcusa, żeby cię pilnował.
- W takim razie mogłeś mnie poinformować, że zmieniłeś zdanie, a nie wysyłać mi niańkę- warknęłam napinając wszystkie mięśnie.
- Nie muszę cię informować o moich własnych decyzjach- spróbowałam odetchnąć. Dlaczego oni zawsze muszą mnie aż tak przyciskać do ziemi?
- Oczywiście, że nie, ale byłoby bardzo miło gdybyś po zmianie swojego zdania poinformował mnie o tym.
- Nie muszę cię o niczym informować… Gin- powiedział z wyraźną niechęcią, na co ja się uśmiechnęłam.
- Mógłbyś ze mnie zejść, bardzo ciebie proszę?
Rafael znowu westchnął prosto do mojego ucha a ja się wzdrygnęłam. Gdy ciężar przestał mnie przyciskać do ziemi, od razu się poderwałam w górę i spojrzałam na anioła. Stał rozluźniony w szafirowej koszuli, która pasowała kolorystycznie do jego oczu i czarnych spodniach, a włosy swobodnie opadały mu na ramiona. Jak zwykle dało się dostrzec leniwą ciekawość rozświetlającą przerażające oczy, które wyglądały jak kocie. Widząc, że mu się przyglądam Rafael uniósł brew i uśmiechnął się złośliwie.
- Czy spodobało ci się to, co zobaczyłaś?- powiedział, a ja prychnęłam rozbawiona.
- A co, specjalnie się szykowałeś?- zapytałam, po czym się roześmiałam, odwracając się przy tym.
Nie zdążyłam nawet zrobić dwóch kroków, kiedy poczułam, że ktoś ciągnie mnie za włosy.
- Gdzie się wybierasz? – zapytał.
- Nie zamierzam tutaj stać, idę dalej, ale jeśli chcesz to możesz pójść ze mną- zaproponowałam. I tak by mnie znalazł, więc nie było większego sensu uciekać. Spojrzałam przez ramię na stojącego nieruchomo anioła.
- Tak, z przyjemnością- otrząsnął się ze swojego bezruchu i zaczął iść. Przez pewien czas szliśmy w zupełnej ciszy, ramię w ramię słuchając dźwięków dochodzących zewsząd. Nie wiedziałam co powiedzieć, a osoba idąca obok mnie najwyraźniej czekał aż to zrobię. Wzięłam głęboki oddech.
- Czy możesz mi powiedzieć, o co chodziło Sabidimowi?
- Nie wiem, Sabidim mógł powiedzieć ci wiele rzeczy- odpowiedział beznamiętnie nadal idąc do przodu- Jeśli mi powiesz, co ci mówił to postaram się wytłumaczyć.
- Hmm..  Mówił coś o jaskini z przepowiednią dla aniołów…- przerwałam słysząc że Rafael westchnął.
- A więc i o tym ci powiedział?- burknął niewyraźnie.
- W zasadzie… tak- zaczęliśmy się przedzierać przez dość gęste zarośla, a raczej drugi anioł, ponieważ wyprzedził mnie i podnosił każdą gałązkę. Nieco zirytowana odeszłam nieco na bok i zaczęłam iść własną drogą, przy okazji doganiając chłopaka. Przed odpowiedzią zdążył jeszcze pokazać swoje rozbawienie poprzez uniesienie swojej czarnej brwi w górę.
- Biorąc pod uwagę to, że mnie pytasz pewnie Sabidim nie powiedział nic więcej- nawet po jego głosie można było wywnioskować, że jest rozbawiony. Z trudem powstrzymałam warknięcie, kiedy przypomniałam sobie, że chciałam się dowiedzieć, co takiego znaczył ten tekst. Mogły mi o tym powiedzieć tylko trzy osoby. Romano, ale prędzej bym się powiesiła, niż bym poszła do niego, Sabidim, ale już wystarczająco wyciągnęłam od niego informacji, oraz Rafael, po którym nie można się było niczego spodziewać, ponieważ był jak woda. Ilekroć myślało się, że się już zna jego tok myślenia, co rusz robił coś niespodziewanego. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby w jednym momencie uśmiechnął się szeroko, a w następnym wyciągał twoje organy z otwartej klatki piersiowej. Zupełnie nieprzewidywalny. Wciąż zamyślona skinęłam głową.
- Chodzi o to, że przepowiednia mówi o trzech Stróżach, Stróża Jasności, Stróża Ciemności i tego trzeciego- zmarszczyłam brwi.
- Tego trzeciego?- powtórzyłam jak głupia. Z resztą to dość często mi się zdarzało, pomyślałam nieco roztargniona. Rafael westchnął. Gdyby nie to, że on nigdy nie pokazywał swoich uczuć, to stwierdziłabym pewnie, że jest nieco sfrustrowany.
- Tak, tego trzeciego, zapomnianego na wieki.
Teraz, to już się pogubiłam na dobre.
- Nie rozumiem- powiedziałam.
- Ja też nie- padła spokojna odpowiedź, a ja się zdziwiłam. Chociaż, zdziwienie to zdecydowanie za mało. Byłam w niewielkim szoku. Już sama nie wiedziałam dlaczego. Może dlatego, że Rafael w tym momencie wydawał się bardziej jak człowiek, niż przerażający anioł? A może dlatego, że po raz pierwszy odpowiadał na moje pytania szczerze? Albo w ogóle na nie odpowiadał? Ale wystarczyło tylko spojrzeć w jego oczy, a złudzenie, jakiego doznałam pękło niczym mydlana bańka. W jego nienaturalnie zielonych oczach bowiem czaiła się pustka minionych lat, bezwzględność oraz zmęczenie.






A jednak zdążyłam napisać rozdział :)
Jak zwykle zachęcam do komentowania i wyrażania swoich opinii,
 jak i do oddawania głosów na Opowiadania i powieści fantasty.

Pozdrawiam wszystkich czytających i odwiedzających, Reia

14 komentarzy:

  1. No cześć :)
    Dobrze, ze udało jej się uciec z tej jaskini ;D
    Jestem rozdarta.
    Z jednej strony cieszę się, że Rafael ja znalazł a z drugiej nie ;D
    Podoba mi się to, że znowu pojawił się w opowiadaniu ^^
    Lubie go xD
    Nie wiem czemu, ale tak jest i już.
    Mam skrytą nadzieje, że w kolejnym rozdziale pojawi sie też Sabidim ;]
    Jego też lubię :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam na nn.
    A jak mam oddać na ciebie głos, bo dalej się nie łapie w tym ;D

    Pozdrawiam, Kaja. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie się pojawi. W końcu to jest jego wyspa. :D Z tego, co wiem to klikasz tylko na tekst "Oddaj głos na Anioły nie gryzą na Opowiadania i powieści fantasty!" (pod liczbą wyświetleń, lub w zakładce Linki), a później klikasz na czerwony tekst "Kliknij tutaj, aby wejść". To chyba tyle.
      No, raczej wypełzła z tej jaskini. :)
      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
  2. Świetny rozdział. :>
    Dobrze, że wyszła z jaskini.
    Zadziwiasz mnie postawą Rafaela. ;D Myślałam, że wie wszystko, a tu taki szok!
    Mam nadzieję, że więcej się będzie pojawiać w rozdziałach, bo go lubię. ;d
    A co z Sabidim?
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, Rafael nie jest wszechwiedzący, chociaż powiem, że lubi za takiego uchodzić. :)
      Sabidim? Hmm... Pewnie się gdzieś szlaja po wyspie. :D

      Usuń
  3. Co jest z jej skrzydłami? :< Cieszę się, że napisałaś :D Tylko ja jestem małym paskudnym nierobem... :( No i Donia ale ona nie ma palca xD Dobra. Rozdział świetny ale nie podoba mi się tak jak ostatnie. Może zaczynam dotkliwiej odczuwać brak Marcusa xD Ciekawi mnie strasznie ta przepowiednia *.* Chyba jajko z niedoczekania zniosę O.O Rafcio jest taki... Dziwny. I nawet Sabidima nie ma! Oj, oj, oj. :> Co to za świecący metal tak w ogóle? -.^ Oh, mniejsza z tym. Też chcę taki!
    Weny, powodzenia, i czego tam jeszcze chcesz!- Kraken :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzeba coś z tym zrobić! :D
      Faktycznie, trochę tu pusto bez Marcusa... Trzeba go przywrócić do opowiadania!
      Przepowiednia też się wkrótce pojawi, Rafcio? Haha, podoba mi się. :)
      On ma być dziwny. Pisząc ten komentarz wymyśliłam już nazwę metalu! Nazwa pojawi się prawdopodobnie w następnym rozdziale. Dziękuję i nawzajem. :D

      Usuń
  4. Bardzo fajny rozdział, czekam na następny :)
    Mam nadzieję, że pojawi się Sabidim, bo jest moją ulubioną postacią <3
    Życzę weny :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak, Szkarłatny pojawi się w następnym rozdziale, cieszę się, że przypadł Ci do gustu. ;)

      Usuń
  5. Nominuję Cię do The Versatile Blogger ! Więcej info znajdziesz u mnie : http://www.szmaragdowe-slepia.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacny rozdział powiadam. Liczę na to, że szybko ukarze się nowa notka. Zapraszam również do mnie i pozdrawiam MrocznaJa.
    wladczyni-mocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz talent :)
    Tak czyta sie z zaciekawieniem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. na to czekałam ;d uwielbiam twoje opowiadanie,a najbardziej te fragmenty gdzie pojawia się Rafael ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rafael musi być. Cóż to byłby za świat bez zielonookiego Rafaela? ;) Pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Anonimowy21:40

    Jest i Rafael :) Ciekawi mnie co mówi przepowiednia i jaką rolę odegra w tym Gin ;)

    OdpowiedzUsuń