13 stycznia 2013

XII


Od mojej krótkiej wyprawy do Emily minęło trochę czasu, a Rafael jak mówił tak i zrobił. Przychodził do mnie każdej nocy najpierw ucząc, jak bronić się w razie, gdyby doszło do tego, że nie dałabym rady uciec, a później chodził ze mną na polowania, i pod koniec nocy dając wycisk, tak, że miał pewność , iż nie wstanę do jego kolejnej wizyty.
Nie myślałam. Nie miałam czasu na to, ponieważ całą moją uwagę poświęciłam treningom.  Coś mi mówiło, że choć są męczące, to przydadzą się w niedalekiej przyszłości. Można powiedzieć, że jestem właśnie znana z tego, że zawsze chodzę na łatwiznę, ale tym razem wiedziałam, że i tak na nic się nie zda obrażenie na Rafaela, który mi pomagał. Poza tym był przerażający, nie tak jak Marcus. Nie widziałam go od dnia mojej wycieczki do Emily. Ale nie chciałam nawet myśleć o tym, że coś mu się stało. Wiedziałam, że jest on silniejszy ode mnie, ale nie mogłam przyjąć, że tak wrażliwy chłopak odbierał karę za mnie, ponieważ to ja wpakowałam go w tamto bagno, za które otrzymał karę.
Właśnie się budziłam, gdy do moich uszu doszedł odgłos, który bardzo przypominał dużego ptaka. Od razu doszło do mnie przeczucie, że coś jest nie tak. Zmarszczyłam brwi. Ale co?
Wtedy uświadomiłam sobie, że nigdy nie słyszałam jak Rafael zbliżał się do mojej chaty, podobnie do Marcusa.
Szybko zerwałam się z łóżka, ignorując bolące mięśnie i zaczęłam skradać się do najbliższego okna.
Odchyliłam lekko czarną zasłonę i spojrzałam w niebo, które coraz bardziej ściemniało się, czyste, bez żadnej chmurki. Ucieszyłam się, ponieważ dzięki temu niemal od razu zobaczyłam ciemną postać z czarnymi skrzydłami zbliżającą się szybkim tempem w stronę mojej chaty. Z tego, co widziałam, był to chłopak z brązowymi włosami. Nie znałam go.
Szybko pobiegłam w drugą stronę i otworzyłam niewielkie drzwiczki w ścianie, które zrobiłam nie tak dawno temu. Była to raczej metrowa dziura w ścianie przykryta kawałkami gałęzi. Wyszłam stamtąd i schowałam się między gęstymi, iglastymi drzewami. Cholera! Nie mogę teraz cicho stąd odejść, pomyślałam, a strach sparaliżował moje ciało. Po krótkiej chwili siłą ogarnęłam się i położyłam na ziemi. Niewiele, ale pomogło. Powoli czołgałam się oddalając od domku starając się nie hałasować. Czułam, jak adrenalina buzuje w mojej krwi sprawiając, że słuch się wyostrza. Słyszałam jak ktoś w chacie przeklina, trzaska drzwiami, zaczyna lecieć powoli robiąc coraz większe koła od mojego domku zaczynając. Szybko podczołgałam się do gęstego świerku i mimo kłujących igiełek owinęłam się wokół pnia, i nie ruszając się słuchałam, jak anioł ciemności przelatuje jeszcze kilka razy, po czym odlatuje w nieznaną mi stronę. Gdy byłam już pewna, że intruz poleciał, powoli wstałam i otrzepałam się z igieł, po czym cicho szłam, przedzierając się przez iglasty lasek.
W końcu, gdy dotarłam do normalnego lasu, to biegłam ile sił w nogach ciągle nasłuchując, czy aby nikt mnie nie śledzi. Udało mi się dotrzeć do jednego z kilku punktów, które są porozrzucane po lesie, skąd wzięłam torbę i poszłam szybko do drogi, na wszelki wypadek okrężną drogą.
Kiedy dotarłam do miasta, wiedziałam, że nie robię dobrze, ponieważ powinnam była pozostać w jakimś odludnym miejscu, gdzie żadna osoba nie mogłaby niczego zobaczyć, ale nie miałam gdzie pójść. Przez jakiś czas włóczyłam się bez celu po mieście, gdy usłyszałam, jak ktoś woła do mnie.
-Gin! Gin, poczekaj chwilę!
Odwróciłam się, chcąc zobaczyć, kto mnie wołał, mimo, że już dobrze wiedziałam.
-Matt! Greg!- rzuciłam się każdemu w ramiona- Co wy tutaj robicie?
-Raczej, co ty tutaj robisz?- zapytał Matt, lustrując mnie z góry na dół- Jezu, dziewczyno, co ci się stało? Wyglądasz jakbyś się tarzała po ziemi.
-Aż tak źle?- skrzywiłam się- Bo się tarzałam po ziemi- odparłam ponuro.
Oboje popatrzyli się na mnie dziwnie.
-Co się stało? Em mówiła, że masz jakieś kłopoty, a tak poza tym to co się stało z twoim domem?!-chyba po raz pierwszy Greg brzmiał tak, jakby miał zaraz dostać histerii. Rozejrzałam się wokoło. Kilkoro przechodni obserwowało nas z zaciekawieniem.
- Możemy gdzieś pójść? Gdzieś w jakieś ciemne miejsce. Zwracamy zbyt dużą uwagę, a muszę pamiętać, że w dalszym ciągu mam kłopoty. W ogóle nie powinnam z wami rozmawiać- mówiłam cicho, patrząc się w błękitne i brązowe oczy chłopaków. Matt miał krótkie, kasztanowe włosy, brązowe oczy, wysokie kości policzkowe oraz wąskie usta. Był dość wysoki, miał koło 180cm wzrostu, albo nawet i więcej oraz ciemniejszą karnację. Greg natomiast był błękitnookim blondynem, o jasnej cerze, niemal białej, a jego policzki były zawsze czerwone. Był wyższy od nas, od Matta o pół głowy, a ode mnie o głowę, więc musiałam zadzierać głowę do góry, co mnie zawsze denerwowało.
- W takim razie chodź nad rzekę. Tam nikt nie chodzi- zaproponował brązowowłosy. Westchnęłam, i skinęłam głową, po czym wszyscy ruszyliśmy szybkim krokiem do lasu. Przez całą drogę nikt nic nie mówił. Dopiero, jak doszliśmy na nasze ulubione miejsce Greg wybuchnął.
- Powiedz co się stało z tym domem. Dlaczego został spalony?
-Od Em wiemy tylko tyle, że to nie ty to zrobiłaś, ale więcej nie chciała powiedzieć- dokończył za przyjaciela.
- No bo to nie ja. W dniu, kiedy było zakończenie roku chciałam się spotkać z Emily, która napisała mi, że czeka na moście, ale jej tam nie było. Stamtąd zostałam porwana i…- musiałam szybko wymyślić coś. Nie mogłam powiedzieć przecież, że zostałam przemieniona w anioła ciemności.- wciągnięta do ich grupy, ale uciekłam. Szef grupy się wściekł, i spalił mój dom- wyjaśniłam, mówiąc prawdę.
- A gdzie byłaś przez resztę czasu?- zapytał Matt.
- Właśnie. Od końca roku szkolnego minęło trzy tygodnie!- wykrzyknął Greg. Oboje go uciszyliśmy.
- Ukrywałam się- mruknęłam cicho.
- Gdzie?- padło pytanie.
- Nie mogę powiedzieć- powiedziałam ponuro.
-Dlaczego?
- Bo nie chcę, żebyście tam chodzili.
-Przecież skoro to twoja kryjówka, to mogłabyś nam powiedzieć, gdzie to jest. Moglibyśmy wpadać co jakiś czas- powiedział podekscytowany blondyn, którego spiorunowałam wzrokiem.
-Moja kryjówka dzisiaj została odkryta, a poza tym nie chcę was w to wciągać- warknęłam, ale zaraz się opanowałam. Już czułam skutki adrenaliny, którą czułam, gdy uciekałam. Nie pożywiałam się tego dnia, co sprawiało, że robiłam się niespokojna stojąc tak blisko przyjaciół. Miałam szczęście, że Rafael zaczął mnie uczyć samokontroli, bo inaczej nie wytrzymałabym.
Zanim chłopcy zdążyli odpowiedzieć, szybko dodałam.
- Muszę już lecieć. Proszę, przekażcie Em, że ze mną wszystko okej- szybko przytuliłam obojga, i odeszłam. Jak już wiedziałam, że mnie nie widzą szybko wbiegłam w las szukając pożywienia.
*
Postanowiłam nie wracać do miasta, nie widziałam takiej potrzeby. Spacerowałam po ścieżkach prowadzących po lesie i zastanawiając się, co zrobić dalej.
Nie chciałam iść do chaty, ponieważ obawiałam się, że została odkryta. A może To Rafael  przysłał kogoś?
Zamyślona szłam przed siebie. A jeśli on jednak wysłał tamtego chłopaka aby mnie pilnował, lub wysłał go Romano? Z resztą, niby dlaczego Rafael miałby mnie trenować? Lub ukrywać? Zmarszczyłam brwi. Czułam, że coś tu nie grało. Dlaczego on to robi? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Gdy o tym myślałam, przypomniało mi się, że Marcus też nie odpowiadał na wszystkie moje pytania. Nagle poczułam, że muszę się ruszyć, zrobić coś. Energia wprost mnie rozpierała, więc zaczęłam biec. Ruch zawsze pomagał mi w myśleniu. Ale tym razem nie oszczędziłam się tylko do wolnego truchtu, o nie. Biegłam, ile sił w nogach bez opamiętania, podziwiając to, w jaki sposób huczenie powietrza zagłuszało inne, trochę przytłaczające odgłosy, oraz zabierając włosy w tył, które poruszały się jak żywe dając przyjemne uczucie lekkiego łaskotania w głowę.
W końcu, zmęczona, zatrzymałam się i rozejrzałam. W oddali słyszałam szum samochodów, rozmów. Pośpieszyłam w tamtą stronę, i już po chwili byłam na skraju lasu obserwując miasto.
Przez dłuższy czas stałam tylko z rozszerzonymi oczami gapiąc się jak głupia. Byłam w parku. Obcym parku w mieście, które było położone od miasteczka, w którym mieszkałam o jakieś dwie godziny drogi.
Ludzie przechodząc obok ze swoimi pupilami obserwowali mnie z zaciekawieniem, nie dziwiłam się za bardzo. Też bym się tak patrzyła na osobę, która wychodzi z lasu w środku nocy cała brudna i zszokowana. Szybko się opanowałam, i ruszyłam w stronę miasta. Tam kupiłam sobie parę ciuchów, które zastąpiły poprzednie i szczotkę, ponieważ moje włosy były strasznie skołtunione i miały pełno liści pouczepianych wszędzie robiąc z mojej głowy gniazdo dla ptaków.
Moje włosy były długie, prawie do pasa i miały kolor ciemnego brązu, i mimo, że miałam je proste jak druty, to i tak nie potrafiłam ich nigdy uporządkować, a jeśli się udawało, to nie na długo. Jakby żyły własnym życiem. W połączeniu z moją bladą, trójkątną twarzą i niebieskimi, niemal szarymi oczami wyglądałam bardziej jak duch.
Przeszłam się trochę po mieście, a gdy w końcu mi się to znudziło, wykupiłam niewielki pokoik w hotelu, oczywiście płacąc z góry gotówką i przez resztę nocy siedziałam próbując zorientować się, dlaczego Rafael robił to wszystko dla mnie. Czy będzie chciał czegoś w ramach zapłaty? Dlaczego uczył mnie walczyć, skoro walka nie była aż tak niezbędna, ponieważ zawsze byłam dobra w unikaniu problemów? Nie wiedziałam, a to było denerwujące.


I oto kolejny rozdział.
Trochę dużo czasu minęło od wstawienia ostatniego, ponieważ wstawiłam go jeszcze przed świętami, ale czasem trudno coś wymyślić, zwłaszcza, jak ma się dużo nauki przed nadchodzącym testem, który na szczęście mam już za sobą. :)
Pragnę zachęcić do komentowania, oraz dzielenia się Waszymi emocjami związanymi z rozdziałem, jak i do obserwowania bloga. ;D
Pozdrawiam wszystkich czytelników, Reia.

20 komentarzy:

  1. Swietny!
    Jestem ciekawa kim byl ten chlopak ktory ja ''odwiedzil'' :pi cos mi sie wydaje, ze Rafael cos kreci :)
    czekam na nn :*

    Kaja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial ! :) czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie rozdział! :) Jest świetny. Rafael jest jakiś dziwny moim zdaniem. Pewnie coś ukrywa.
    Zapraszam do mnie: zmiennoksztaltna-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie wejdę. :)
      Nom, trochę minęło od dodania poprzedniego, ale na pocieszenie mogę powiedzieć, że już pracuję nad kolejnym, i powinien zjawić się wcześniej. :D

      Pozdrawiam. ;D

      Usuń
  4. Witam ! Zostałas nominowana do Liebster Blog ;d
    Szczegóły na moim blogu w notce z 14.01.13r.
    Pozdrawiam ;3
    www.lifefaschionandelse.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zaobserwować twojego bloga? ;)

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Przepraszam! Haha, zapomniałam, że tego jeszcze nie dodałam. ciapa ze mnie. xD
      W każdym razie już jest, weryfikacja też jest wyłączona.
      Wybacz, w dalszym ciągu ogarniam bloga. :D
      Pozdrawiam, Reia.

      Usuń
    2. uuu to świetnie ;D O wiele lepiej się wtedy komentuje ;)
      A co do obserwowanych to ja też na początku zapomniałam ;D
      Nie przejmuj się nie tylko ty ;D ;)

      Pozdrawiam Kaja ;)

      Usuń
  6. ps. Błagam wyłącz weryfikacje obrazkową ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy07:15

    fajny blog : )
    zaobserwuje i liczę na rewanżyk : )
    http://iitiismyliife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jak i za to, że zaobserwowałaś.
      Z miłą chęcią zobaczę Twojego bloga, ale nie gwarantuję, że zaobserwuję, ponieważ nie robię tego ot tak, jako "rewanżyk". :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Dziękuję za komentarz u mnie i odwdzięczę się tym samym ^^. Opowiadanie podoba mi się, przeczytałam wszytko :D. Jest w nim trochę niedokładności ale pomijam je bo akurat one mnie nie obchodzą. Obchodzi mnie cała reszta. Najbardziej lubię Marcusa bo jest taki fajny:b Nie lubię Rafaela >:( nie chodzi o knucie bo to normalne ^^' Jakby nikt nic nie knuł to by była nuda. Ale o całą jego osobę. Rozwalił mnie Roman xD Jakoś to śmiesznie brzmi "Mhroczny Anioł Roman" - to znaczy ja go sobie tak nazywam ^.^. Nie zaobserwuję bloga bo nie mam w zwyczaju nawet jeśli mi się podoba... Pozdrawiam!
    Przedstawicielka KrakenCorporation-krakenowe-cos.blogspot.com-Kraken.
    PS. Anioły nie gryzą? xD Dobre, dobre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta nazwa wzięła się od tego, że Mroczne Anioły muszą pić krew, aby przetrwać. A poza tym, została wymyślona lata temu, i tak się już przyjęło. ;D
      Nie ma problemu, nie musisz obserwować, przecież nikogo nie zmuszam. Jak dla mnie, najważniejszym jest to, aby się podobało, bo nie piszę tego tylko dla siebie. ;)
      Ja za to obserwuję blogi, ale tylko te, które mi się podobają. :D

      Usuń
    2. A zatem mi miło ^.^ Ja zaobserwowałam na początku jakiś blog ale już tak nie robię. Nie obserwuję tylko czytam! :D

      Usuń
  9. Świetne opowiadaniee, chyba przeczytam w wolnej chwili poprzednie bo się wkręciłam ;D

    http://beautiful-end-of-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe i trzymające w napięciu opowiadanie. :)
    zapraszam w wolnym czasie do mnie i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział, szkoda tylko, że zmieniłaś czcionkę, bo trochę oczy bolą ;c ale i tak będę czytać. Ciekawość jest silniejsza od bólu oczu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie już zmieniam. :)
      Dzięki, że powiedziałaś. ;)

      Usuń
  12. Anonimowy16:02

    Po prostu kocham to opowiadanie ;) Wszystko co mroczne i nieludzkie mnie przyciąga ;)

    http://nathalie-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń