27 listopada 2012

I

Ten dzień zapowiadał się w miarę normalnie. Tyle, że było wtedy zakończenie roku szkolnego, co sprawiło, że czułam się trochę inaczej niż zwykle, bardziej lekko.
Obudziłam się wcześnie rano i nieśpiesznie przyszykowałam do szkoły. Powinnam się cieszyć, jednak nie potrafiłam w sobie wskrzesić choćby cienia dobrego humoru. Musiałam czekać na paczkę od kolegi, którą tylko ja mogłam odebrać, więc nie mogłam iść na zakończenie ani też zostać w domu, bo moja gosposia, Charlotte powiedziałaby rodzicom, którzy pojechali do Chin w „sprawach finansowych”, że znowu opuszczam szkołę. Zresztą nigdy się zbytnio nie interesowali tym, co robiłam, bylebym tylko nie przynosiła rodzinie wstydu, co nie było takie trudne.
Wychodząc z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, który tylko ja posiadałam, ponieważ nie darzyłam szczególnym zaufaniem wścibskiej gosposi. Miałam też plan, dzięki któremu miałam się przedostać do domu niezauważona, co jest niezwykle trudne przy tak licznej służbie krzątającej po domu. Kilka lat temu znalazłam sposób umożliwiający wchodzenie do pokoju, kiedy tego chciałam. Wystarczyło trochę uchylić okno.
Przekraczając próg pomieszczenia, pomyślałam, że włamuję się do własnego domu, co wydało mi się w pewien sposób zabawne. Przebrałam się i załadowałam trochę towaru do butów, po czym postanowiłam zadzwonić do Emily, mojej najlepszej przyjaciółki, z którą spędzam większość swojego wolnego czasu. Niestety nie odbierała, co było dziwne, ponieważ zawsze odbiera telefon. Nawet na lekcjach, a jeżeli się nie myliłam, już powinna wracać do domu. Stwierdziłam, że mogę tam na nią poczekać, więc powoli ruszyłam w stronę jej domostwa. Po drodze usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. A brzmiała ona tak: ·„Przyjdź na most. Teraz”
Sprawdziłam jeszcze, kto go wysłał. Emily. Jasne, to wszystko wyjaśnia, pomyślałam, zawracając do lasu, który znajduje się bardzo daleko od rezydencji mojej przyjaciółki. Teraz już wiem, co ona czuje, gdy każę jej tam iść, mówiąc to w myślach, wzruszyłam ramionami. Trudno. Ja mam bardzo blisko do lasu. Ogólnie, tam robimy różne spotkania z naszą paczką. Praktycznie są to sami chłopcy. To oni pokazali nam, co to jest prawdziwa zabawa. Greg jest zwykłym blondynem o błękitnych oczach i bardzo podoba się Emily. Wczoraj dowiedziałam się, że on odwzajemnia jej uczucia. Poza nim jest też Matt i jego brat bliźniak, Martin. Matt ma kasztanowe włosy, większy wzost od Martina, oraz ma bardziej męską postawę. Martin posiada jaśniejsze włosy i jest na swój sposób słodki. Wychodząc z lasu, skręciłam w prawo, żeby szybciej dojść na most. Przybliżyłam się jeszcze do brzegu rzeki, aby sprawdzić, czy nie ma tu któregoś z chłopców. Chętnie podzieliłabym się z nimi towarem, który trzymałam obecnie w butach. Niestety nikogo nie zobaczyłam, więc zawróciłam na dróżkę prowadzącą na most. Z daleka było go nawet widać. Była tam czarna plama. Hmm… To samochód. Jeszcze tego brakowało, pomyślałam lekko zirytowana. Podchodząc do mostu, zobaczyłam, że przy aucie stoją trzy osoby. Byli nimi mężczyźni ubrani na czarno. Gdy już dotarłam na miejsce, rozejrzałam się za przyjaciółką, której nie mogłam zobaczyć, dlatego wyjęłam telefon i wprowadziłam numer Emily. Niedaleko usłyszałam znajomy dzwonek od telefonu i zdziwiona spojrzałam w tamtą stronę. Dźwięk dobiegał od mężczyzn, a raczej chłopaków w mniej więcej moim wieku. Jeden z nich trzymał telefon, Emily telefon. Szybko się rozłączyłam i stanęłam twarzą w twarz z nimi. Byli jacyś dziwni.
-Skąd macie ten telefon? - odezwałam się znużonym tonem, jakby nic mnie nie obchodziło. Jednak było inaczej. Pewnie zgubiła telefon. To nawet w jej stylu, pomyślałam, przyglądając się chłopakom. Byli wysocy i ubrani na czarno. Jeden z nich opierał się niedbale o samochód, miał blond włosy oraz piwne tęczówki. Drugi stał w środku napięty jak struna, o czarnych włosach długich do ramion i równie ciemnych oczach. Ostatni też miał blond włosy, ale jaśniejsze. Były niemal białe. Jego niebieskie oczy sprawiały, że wydawał się przyjazny. Staliśmy tak, patrząc się na siebie i czekając. Ale, na co? Uniosłam brew, rozmyślając. Po chwili przypomniałam sobie o telefonie, więc powtórzyłam pytanie. Oczywiście, nie odpowiedzieli. Westchnęłam zirytowana.
-To jakiś głupi żart?- Jakby nigdy nic blondyni wsiedli do samochodu. Jeden o piwnych oczach za kierownicę, a drugi zajął miejsce za nim. Został tylko chłopak o czarnych włosach, który uśmiechnął się do mnie, na co ja odpowiedziałam, krzywiąc się, i otworzył drzwi z tyłu, po czym stanął obok nich, ciągle nie spuszczając ze mnie wzroku. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie iść do domu, ale zrezygnowałam.
- Myślisz, że wejdę do tego samochodu? - Po chwili chłopak skinął głową, a ja żachnęłam się, mówiąc: - To się mylisz.
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę, z której przyszłam. Gdzieś po trzech szybkich krokach zostałam złapana za koszulę i pociągnięta w tył. Poczułam, że ktoś owija swoje ramiona wokół mnie, nie pozwalając się ruszyć; w miarę jak próbowałam się wydostać, uścisk zaciskał się. W końcu stwierdziłam, że moje szarpanie się nie ma sensu, gdyż chłopak był silniejszy ode mnie, więc się poddałam, a przynajmniej chwilowo.
- Dobrze, dobrze, wejdę do tego samochodu, ale puść mnie. To boli.
Przez chwilę osoba przetrzymująca mnie, żebym nie uciekła, zawahała się, po czym, jakby podejmując decyzję, ostrożnie opuściła ręce,uwalniając mnie. Potarłam dłonie, jakby było mi zimno, i spojrzałam za siebie, układając w głowie plan, który miał mi pomóc uciec.
-Hej Matt!- krzyknęłam, machając ręką na powitanie. Czarnowłosy dał się nabrać, a ja szybko podbiegłam do barierki mostu i wyskoczyłam. Niestety, zostałam złapana za rękę. Cholera, nie byłam zbyt szybka, pomyślałam, po czym spojrzałam w górę i się zdziwiłam. Złapał mnie błękitnooki blondyn, który jeszcze przed chwilą siedział w samochodzie. Wyglądał na trochę zdziwionego. Ale czym? Mniejsza z tym.
Chłopak prędko wciągnął mnie na górę niczym piórko, co było jeszcze bardziej zastanawiające. Potem wziął na ręce i przeniósł przez poręcz. Krzyknęłam na niego, aby mnie puścił, ale nic z tego. Chłopak niósł mnie aż pod czarne auto. Gdy zostałam postawiona na ziemi, chłopak złapał mnie za kark, żebym nie uciekła.
-Wsiadaj do wozu - powiedział z chłodem w głosie.
- Nie. - Spiorunował mnie wzrokiem, a ja uśmiechnęłam się złośliwie. Ogólnie, nie lubię robić innym na złość, ale teraz sprawiło mi to niezwykłą przyjemność.
-Wsiadaj. Do. Wozu - powtórzył, naciskając na słowa.
-Nie będziesz mi rozkazywał.
-Owszem, będę.
- Nie wydaje mi się - parsknęłam wściekła.
Chłopak zaczął coraz mocniej ściskać mój kark, niemal wciskając mnie do samochodu. Nie mając
większego wyboru, wsiadłam. Blondyn kazał mi zająć środkowe miejsce, a on usiadł obok mnie wraz z chłopakiem o czarnych włosach. Jęknęłam.
-Muszę siedzieć na środku? - zapytałam, nienawidząc tego siedzenia.
-Gdybyś nie pokazała, do czego jesteś zdolna, to nie musiałabyś. - odpowiedział blondyn, zamykając drzwi i dając znak drugiemu, aby ruszał.
-Tak… Jasne – żachnęłam się.
Szyby były bardzo zaciemnione, więc niczego nie widziałam. Zaczęłam bawić się moją bransoletką przyjaźni, którą dostałam od Emily na urodziny, bo nie miałam, co zrobić z rękoma.
-Dokąd mnie zabieracie?
-Nie twoja sprawa - odparł blondyn siedzący obok mnie.
-Owszem moja.
Ale już nie uzyskałam odpowiedzi. Bardzo długo jechaliśmy, a gdy w końcu zatrzymaliśmy się, blondyn znowu się odezwał.
-Ty prawie spaprałeś sprawę, więc teraz pójdziesz i powiesz szefowi, że czekam na parkingu.
Zmrużyłam oczy, patrząc się w jego stronę. A wydawał się taki pogodny.
Czarnowłosy wysiadł z samochodu, nie zamykając drzwi, więc postanowiłam wykorzystać sytuację i odsunęłam się od blondyna, niby nie mogąc już znieść tej bliskości, ale miałam inny plan. Spojrzałam jeszcze raz w stronę chłopaków. Kierowca bębnił palcami o kierownicę, a blondyn siedział z zamkniętymi oczami i chyba czekał na coś, ale już mnie to nie obchodziło.
Teraz albo nigdy, pomyślałam i szybko wyskoczyłam z auta, biegnąc w stronę lasu. Byłam już prawie u celu, gdy ktoś pociągnął mnie za koszulę, ale ja się nie dałam i szybko ściągnęłam ją, pozostając tylko w podkoszulku. Po chwili znów zostałam pociągnięta w tył, po tak szybkim biegu nie potrafiłam oddychać. Zdążyłam jeszcze wydyszeć:
-Puść mnie śmieciu.
Ku mojemu zdziwieniu wykonał polecenie w mgnieniu oka i chciałam już iść dalej, ale on jakby zmaterializował się przede mną. Jego niebieskie oczy płonęły z wściekłości. Popatrzyłam się na niego jak na wariata i zaczęłam znów iść w stronę lasu, ale złapał mnie za rękę. Bardzo mocno. Myślałam, że zaraz złamie mi kość.
-Puść - warknęłam.
-Chciałabyś.
-Tak, chciałabym, żebyś puścił moją rękę.
Zacisnął mocniej dłoń, a ja nie wytrzymałam i uchyliłam się lekko, pokazując mu, że wygrał. Z satysfakcją w oczach puścił mnie.
-Śmieć taki jak ja nie zrobiłby tego.
-Tak… Jasne. Kim ty jesteś?
-Zobaczysz słonko - odpowiedział, uśmiechając się do mnie.
-Nie mów tak do mnie.
-Czyli jak? - powiedział, robiąc minę niewiniątka, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Ale nie mogłam się oprzeć i po chwili odwzajemniłam uśmiech. To było trochę dziwne, bo tylko staliśmy i uśmiechaliśmy się do siebie, ale co tam. Jednak, nie trwało to długo, bo chwilę potem jego uśmiech zrzedł, gdy utkwił wzrok gdzieś za mną.
-Choć za mną i nie próbuj uciekać, bo cię złapię. Rozumiesz?
Z niechęcią podążyłam za nim do budynku, który wyglądał na opuszczony magazyn. Śmieci walały się wokół wraz ze stłuczonym szkłem i kawałkami cegieł, z których zrobiony był budynek. Wchodząc do magazynu, pomyślałam jeszcze: nie podoba mi się to.

17 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł, przyjemnie się czyta. Chociaż trochę zaskoczyło mnie, że nie zwiała od razu widząc tych gości, bo już od samego początku wyglądali podejrzanie :P
    Będę tu wpadać ;)

    co-bylo-potem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ Genevieve jest strasznie ciekawska.
      Poza tym, myślała, że Emily znowu chce zrobić jakiś kawał. ;D
      W takim razie zapraszam. :)

      Usuń
  2. No no całkiem nieźle *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy :) Zabieram się za czytanie kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie mam coś naprawdę ciekawego do czytania. <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy21:10

    Fajnie fajnie :) Dopiero zaczęłam czytać, ale juz po 1 rozdziale wciąga, więc zapewne będe kontynuować :)

    Pozdrawiam :) i zapraszam:

    http://thelastofthetears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy rozdział bardzo ciekawy. Zastanawia mnie powiązanie jego z tytułem, bo domyślam się, że będzie coś o aniołach. Zadziwia mnie odwaga głównej bohaterki, bo ja bym chyba nie podeszła do podejrzanych kolesi. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej, dlatego idę do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ona jest tchórzem. :)
      Ale myślała, że jej przyjaciółka robi sobie z niej żarty. :D

      Usuń
  8. hej :)
    przeczytałam pierwszy rozdział i ciekawy , mam dużo do nadrobienia z czytaniem T.T
    ale trzeba coś z tym zrobić ;)
    fajny blog pozdrawiam :*
    Ps:. wpadnij do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny,ciekawy...już jestem ciekawa co będzie dalej dlatego lecę czytać bo mam troszkę do nadrobienia.OBSERWUJĘ i bd częściej wpadać ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Woo.. sam rozdział bardzo ciekawy, przyjemnie się czyta. Kiedyś się zbiorę i przeczytam pozostałe ;)
    Pozdrawiam
    http://wojna-elfow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy23:35

    No jak na pierwszy rozdział robi wrażenie. Jeszcze długa droga przede mną, ale przyjemnie się czyta ;)

    http://nathalie-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem trochę w tyle, ale pierwszy rozdział podoba mi się, nawet bardzo. Obwieszczam Ci nowinę: masz nową czytelniczkę :)

    http://czarna-aureola.blogspot.com/
    Też piszę o aniołach, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. MAM JEDNO PYTANIE: DLACZEGO KOLUMNY SA NA ROZDZIALE I NIE IDZIE ICH PRZESUNAC???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, u mnie wszystko jest w porządku, załaduj ponownie stronę, może zadziała :)

      Usuń
  14. Dobra... Po pierwsze. Nie lubię narracji pierwszoosobowej. Po drugie. Zauważyłam dużo powtórzeń, ale szczerze... nawet mi się podobało, ale i tak czegoś mi brakowało, czegoś, co sprawiłoby, że musiałabym wejść na drugi rozdział i przeczytać. Ale ogólnie podobało mi, nawet nieźle piszesz.... na początek dam obserwację i powoli będę sprawdzać, jak mi się nie spodoba to odejdę, ale jak mnie zachęcisz do czytania to zostanę :)

    OdpowiedzUsuń